Strażak
Nikt nie wie dokładnie, kiedy i jak to się zaczęło. Przez kraj przetacza się przerażająca plaga, która uderza w kolejne miasta: Boston, Detroit, Seattle. Lekarze nazywają to Draco Incendia Trychophyton. Dla wszystkich innych to Dragonscale, wysoce zakaźny, śmiertelny zarodnik. Najpierw na ciele pojawiają się piękne czarno-złote plamy, a następnie ludzie stają w płomieniach. Zakażają się miliony, ogień wybucha wszędzie. Nie ma antidotum. Nikt nie jest bezpieczny.
Pielęgniarka Harper Grayson opiekowała się setkami zainfekowanych pacjentów, zanim jej szpital całkowicie spłonął. Teraz złote plamy odkryła na własnym ciele. W szpitalu widziała wiele matek, które rodziły zdrowe dzieci, więc wierzy, że jej dziecko też takie będzie… jeśli sama dożyje dnia porodu. Bardziej niż ognia musi jednak unikać zbrojnej Bojówki Kremacyjnej, samozwańczego oddziału ścigającego bezwzględnie wszystkich tych, którzy ich zdaniem noszą w sobie zarodniki. Gdy ludzkość pogrąża się w płomieniach i szaleństwie, na horyzoncie pojawia się tajemnicza i fascynująca postać: człowiek w brudnej, żółtej kurtce strażaka, noszący żelazny pręt. Szalony Strażak, przemierzający ruiny New Hampshire, zainfekowany Dragonscale, zdołał kontrolować w sobie ogień i używa go jak tarczy, broniąc ściganych, i broni, gdy mści się za skrzywdzonych. Harper musi poznać jego tajemnicę, nim ogarną ją płomienie.
Zachowajcie zimną krew, nadchodzi STRAŻAK!
W 261. odcinku podcastu Radio SK omawiamy premierową powieść Joe Hilla „Strażak”. Spotkaliśmy się trzyosobowym gronie. O książce dyskutują: Burial z serwisu Kingowiec.pl, Jerry z bloga Jerry’s Tales i Konglomeratu podcastowego oraz Mando z serwisu StephenKing.pl i Konglomeratu podcastowego.
Podcast ukazał się pierwotnie w Radiu SK i serwisie Kingowiec.pl. Skomentuj pod pierwotnym postem lub tym postem lub poniżej 🙂
Podcast: Play in new window | Download


Mando ma rację z tym popiołem. Popiół był nośnikiem rozproszonej świadomości. Ogólnie trochę za mocno pojechaliście po tej książce, np. końcówka mi się podobała, to była zmiana na lepsze po tym, jak potoczył się wątek społeczności. Team burial w tej kwestii, bo Hill wiele rzeczy spartolił, ale to jest średniak, nie chujowa książka. Po prostu spodziewaliśmy się czegoś dobrego. Może ja mam inne podejście, bo już nie miałam zbyt wysokich oczekiwań po pierwszych opiniach.
Mnie drażniły szczegóły napędzające akcje, o których i tak aż tyle nie wspominałem. Sam finał dajmy na to. Bohaterowie słyszą w radiu, że 12 wozów strażackich zostanie wysłanych do Maine i wpadają na arcyinteligentny plan, że przecież oni też mają wóz strażacki (dodam, że zabytkowy ale to kopanie lezącego) więc się podłączą. No tak, bo ludzie nie umieją liczyć do 12 i nie znają się nawzajem. I tego typu napędzaczy kolejnych wydarzeń tu jest multum i ja nie mogę się bawić i cieszyć tymi wydarzeniami bo cały czas myślę jakie to i to i to jest głupie. A w prywatnych rozmowach na bieżąco dużo mocniej jechaliśmy po tej książce 🙂 Tutaj już serio se wiele darowaliśmy bo już się na privie wyżyliśmy i wyżaliliśmy 🙂 Ostatnio coś nie mam szczęścia do Kingów i Hillów 🙁