Podziemne miasto
Tekst ukazał się pierwotnie na Carpenoctem.pl Skomentuj pod pierwotnym postem!
Związki nazizmu z okultyzmem od dawna fascynują ludzi na całym świecie, zarówno te potwierdzone źródłami historycznymi, jak i czysto potencjalne lub też zupełnie nierzeczywiste. W przeciągu zaledwie piętnastu ostatnich lat zachodni rynek książki zalewały kolejne, często pseudonaukowe, pozycje poświęcone tej tematyce. Autorzy tacy jak Michael FitzGerald, Dusty Sklar, Paul Roland czy Bill Yenne opisują nie tylko działalność Stowarzyszenia Thule i jego wpływ na ideologię Trzeciej Rzeszy, ale także np. pogańskie rytuały, które członkowie SS rzekomo przeprowadzali na zlecenie Himmlera w westfalskim zamku Wewelsburg. Oczywiście nie dziwi fakt, że lubująca się w tajemnicach i teoriach spiskowych popkultura również chętnie sięga po tę tematykę. Wystarczy w tym kontekście wspomnieć komiksowego Hellboya, filmowe Iron Sky, gry z serii Wolfenstein czy Włócznię Jamesa Herberta i Podpalaczy ludzi Grahama Mastertona. Nie oparł się jej również Łukasz Henel, autor Podziemnego miasta.
Akcja utworu skupia się na wspomnieniach majora Staszewskiego. Wydarzenia rozgrywają się w dużej mierze w czasach powojennych, w roku 1957. Nie w Nadrenii Północnej-Westfalii jednak, a w rejonie Międzyrzecza na terenie województwa lubuskiego. Tam też mieści się wojskowa baza Regenwürmerlager oraz owiana legendą sieć poniemieckich bunkrów, w obrębie której dojdzie do serii niewytłumaczalnych wydarzeń. Na kontrolowane przez Armię Czerwoną terytorium przybywa oddział KGB pod wodzą agenta Ulianowa. Celem Rosjan jest zbadanie Międzyrzeckiego Kompleksu Umocnionego, który, jak wieść gminna niesie, skrywać może wiele tajemnic i skarbów. Rozkaz penetracji militarnych obiektów wydał sam Nikita Chruszczow, toteż agent traktuje misję jako swoją życiową szansę. Zupełnie inaczej postrzegają ją dwaj polscy oficerowie, którzy mają służyć radzieckim żołnierzom radą i wsparciem. Staszewski i jego przyjaciel Władek z dużą dozą niechęci przyglądają się poczynaniom Rosjan. Ci ostatni nie zamierzają jednak zaprzestać swoich działań nawet wówczas, gdy po odkryciu podziemnego mauzoleum skrywającego przedziwny, rzeźbiony sarkofag coś lub ktoś brutalnie okalecza, zabija i pozbawia krwi rosyjskich wartowników.
Henel sięga po ramę fabularną rozgrywającą się we współczesności, a potem wrzuca czytelnika do powojennego „tu i teraz”. Jednak problemem jest nie wysoki próg wejścia – taki chwyt nie jest w końcu szczególnie skomplikowany – a brak informacji, które pozwoliłyby na identyfikację z bohaterami. Ich charakterystyka ogranicza się niemalże wyłącznie do etykietek z rodzaju „dobry Polak” czy „zły Rosjanin”. Brakuje zarówno odcieni szarości, jak i choć odrobinę pogłębionej psychologii postaci. Nawet agent Ulianow, któremu narrator poświęca stosunkowo wiele miejsca, wydaje się literacką wydmuszką. Opisywany jako bezwzględny szaleniec, „bandyta” i „przebiegły skrytobójca”, który „strzela do własnych żołnierzy”, w oczach czytelnika funkcjonuje co najwyżej jako naiwny egocentryk, dla którego liczą się wyłącznie kariera i pieniądze.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku polskich oficerów i ich sprzymierzeńców, z którymi odbiorca powinien sympatyzować. Niestety w gruncie rzeczy trudno ich sobie nawet wyobrazić. Nie wiemy wiele o ich wyglądzie czy charakterze. Pozbawieni historii, motywacji oraz zewnętrznych i wewnętrznych cech stają się kukiełkami, z którymi niełatwo się identyfikować i którym trudno kibicować. Obecność ramy fabularnej daje pewność, iż Staszewski wyjdzie cało nawet z największych tarapatów, by po latach spisać swoje wspomnienia, zaś obojętność względem losów pozostałych bohaterów uświadamiamy sobie wręcz boleśnie w chwili, gdy bez większych emocji rejestrujemy śmierć części z nich.
Ta nieudolność w kreowaniu bohaterów idzie w parze z nieumiejętnym wykorzystaniem elementów horroru, a przecież Podziemne miasto jest reklamowane jako właśnie powieść grozy. Chociaż Henel osadził akcję utworu w mrocznych i opanowanych przez nadnaturalne siły podziemiach, a fabuła opiera się na wprowadzeniu groźnego potwora, powieść jako horror się zwyczajnie nie sprawdza.
Autor najpierw umieszcza bohaterów w niekończącej się sieci tuneli, umocnień oraz tajemniczej, podziemnej metropolii, która skrywać może tysiące sekretów, by następnie zamienić ciemne, chłodne i wilgotne korytarze oraz opuszczony przed laty architektoniczny cud na zwyczajną bazę wojskową i otaczający ją las. W podobny sposób zmarnowany został potencjał zagrażającej protagonistom nadnaturalnej istoty, która początkowo fascynuje swym niedopowiedzeniem. Henel nie odsłania od razu wszystkich kart, lecz sprawnie buduje atmosferę zagrożenia, rzucając czytelnikowi ochłapy informacji. Niestety w pewnym momencie gra z czytelnikiem zostaje zakończona, a jej miejsce zastępuje pulpowa krwawa łaźnia. Bestia wychodzi z cienia i – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – staje się po prostu kolejnym „mordującym potworem”, który nie wzbudza w nas większych emocji. Ponadto autor – już po spuszczeniu bestii z łańcucha – wplótł w powieść wyrwane z szerszego kontekstu epizody przedstawiające śmierć przypadkowych postaci, co ostatecznie likwiduje jakiekolwiek napięcie i zainteresowanie czytelnika wątkiem nadprzyrodzonym.
Trudno ocenić też zakończenie powieści. Zarówno wydarzenia z przeszłości, jak i te teraźniejsze kończą się dramatycznymi i spektakularnymi scenami, co nie dziwi, zważywszy na dość wyraźnie przygodowy charakter Podziemnego miasta. Niestety autor tak skrajnie wyidealizował „dobrych Polaków”, że ich bohaterskie czyny bardziej irytują lub śmieszą, niż zachwycają czy cieszą. Mówiąc skrótowo, bohaterowie ratują Polskę, Europę, a może nawet cały świat. Niektórzy nawet trzy razy.
Wiele do życzenia pozostawia także styl autora. Język jest nienaturalnie wręcz surowy, narracja toporna. Z niezrozumiałego dla mnie powodu Henel od pewnego momentu zmienia czas opowieści z przeszłego na teraźniejszy i na odwrót, w dodatku nie zawsze w pełni konsekwentnie. Wiele akapitów przypomina bardziej suchy konspekt niż właściwy tekst powieści, dialogi nierzadko brzmią nienaturalnie, dane historyczne bywają wplatane na siłę w przemyślenia bohaterów, część pobocznych wątków pojawia się i znika bez większego logicznego wytłumaczenia, zaś końcowy segment osadzony we współczesności sprawia wrażenie nieudolnego podprowadzenia historii pod ewentualny sequel. U postaw wszystkich tych problemów leży jednak nie tylko słaby warsztat autora, ale i brak porządnej redakcji ze strony wydawnictwa. Już stosunkowo niewielka ingerencja w tekst (np. wycięcie wspomnianych epizodów) mogłaby znacząco poprawić jego ostateczny stan.
Podziemne miasto już od pierwszych chwil lektury wzbudza w czytelniku raczej mieszane uczucia. Z jednej strony akcja została umieszczona w ciekawej przestrzeni i równie interesujących realiach historycznych, a nutka tajemnicy i sugestia wpływu opisywanych wydarzeń na czasy współczesne zachęcają do zagłębienia się w historię. Z drugiej strony braki warsztatowe autora, nieumiejętne żonglowanie motywami grozy i powierzchowność kreacji świata i bohaterów znacznie utrudniają czerpanie przyjemności z lektury. Dzięki licznym i stosunkowo sprawnym sekwencjom akcji powieść może sprawdzić się jako średniej jakości literatura przygodowo-sensacyjna, jednak jako horror jest zbyt niedopracowana, by móc polecić ją komukolwiek.