Strefa Mroku. Jedenastu apostołów grozy

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Carpenoctem.pl Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

W 2002 roku, jako doda­tek do nie­ist­nie­ją­ce­go już maga­zy­nu „Fan­ta­sy”, uka­zał się zbiór opo­wia­dań pol­skich auto­rów. Redak­to­ro­wi naczel­ne­mu maga­zy­nu, Jac­ko­wi Pie­ka­rze uda­ła się sztu­ka zgro­ma­dze­nia w jed­nym miej­scu wie­lu uzna­nych nazwisk pol­skiej fan­ta­sty­ki, w tym Jac­ka Duka­ja, czy Andrze­ja Sap­kow­skie­go. W nie­któ­rych przy­pad­kach wybór tytu­łu pod­no­si poprzecz­kę ocze­ki­wań czy­tel­ni­ka i powiem szcze­rze, że sen­ty­ment do seria­lu „Stre­fa mro­ku” oraz szum­ny pod­ty­tuł „Jede­na­stu Apo­sto­łów Gro­zy” spo­wo­do­wa­ły, że pod­cho­dzi­łem do zbio­ru z oba­wa­mi, czy spro­sta on moim wyobrażeniom.

Anto­lo­gię otwie­ra opo­wia­da­nie, w zało­że­niu gwiaz­dy zbio­ru, opro­mie­nio­ne­go suk­ce­sem sagi Wiedź­miń­skiej  Andrze­ja Sap­kow­skie­go. „Zło­te popo­łu­dnie” (wyda­ne już wcze­śniej w zbio­rze „Coś się koń­czy, coś się zaczy­na”) w zgrab­ny spo­sób mie­sza fan­ta­sty­kę z wąt­ka­mi bio­gra­ficz­ny­mi Lewi­sa Carol­la szu­ka­jąc źró­deł, któ­re zain­spi­ro­wa­ły go do napi­sa­nia jego naj­słyn­niej­szej opo­wie­ści – „Ali­cji w Kra­inie Cza­rów”. Histo­ria jest bar­dzo zgrab­nie popro­wa­dzo­na, ma nie­zły wariac­ki kli­mat i sta­no­wi dobre otwar­cie zbio­ru.  Jeden minus – czę­ste i iry­tu­ją­ce u Sap­kow­skie­go wtrę­ty obcojęzyczne.

„Gotyk” Jac­ka Duka­ja to kli­ma­ty duże cięż­sze. Two­rzy on mrocz­ną opo­wieść w kon­wen­cji, tak przez nie­go lubia­nej, fan­ta­sty­ki histo­rycz­nej. Opo­wia­da­nie dzie­li się dość wyraź­nie na dwie czę­ści. Bar­dzo przy­pa­dła mi do gustu pierw­sza, w któ­rej śle­dzi­my rela­cję ze spo­tka­nia spi­skow­ców pla­nu­ją­cych zamach na gło­wę Pań­stwa. Część dru­ga to ostra jaz­da bez trzy­man­ki, nie­źle spu­en­to­wa­na, jed­nak po świet­nym począt­ku mam wra­że­nie, że cze­goś w tej histo­rii zabrakło.

Kolej­ne trzy tek­sty to odpo­wied­nio: „Zie­lo­ne pola Ava­lo­nu” (jed­no z pozy­tyw­nych zasko­czeń), „Sio­stra cza­su” (moim zda­niem chy­ba naj­słab­sze opo­wia­da­nie w zbio­rze) oraz „Opo­wieść wigi­lij­na”. Damian Kuchar­ski ser­wu­je nam opo­wieść o prze­mo­cy domo­wej i wyzwo­le­niu. Spo­sób podej­ścia do tema­tu mógł budzić oba­wy, ale auto­ro­wi uda­ło się unik­nąć tanie­go sen­ty­men­ta­li­zmu i stwo­rzyć wia­ry­god­ną histo­rię. Nie­ste­ty o opo­wia­da­niu Gra­ży­ny Lasoń-Kochań­skiej wie­le dobre­go powie­dzieć nie mogę. Do mnie, ta utrzy­ma­na w baśnio­wym kli­ma­cie histo­ria naro­dzin pew­ne­go dziec­ka po pro­stu nie tra­fia. „Opo­wieść wigi­lij­na” Toma­sza Pacyń­skie­go, waria­cja na temat „Leona Zawo­dow­ca”, to nie jest złe opo­wia­da­nie. To po pro­stu zabaw­na bła­host­ka o jakiej zapo­mi­na­my w kil­ka minut po przeczytaniu.

Na szczę­ście po dwóch słab­szych tek­stach dosta­je­my dwa dosko­na­łe. Opo­wia­da­nie Jac­ka Pie­ka­ry „Pięk­na i bestia” to zde­cy­do­wa­nie jed­na z pere­łek zbio­ru. Mrocz­na opo­wieść o seryj­nym mor­der­cy i jego poszu­ki­wa­niach miło­ści sta­no­wi nie­zbi­ty dowód na to, że cie­ka­wy pomysł kon­se­kwent­nie zre­ali­zo­wa­ny to recep­ta na suk­ces. Tak­że naj­krót­sza opo­wieść w anto­lo­gii, czy­li „Kostu­cha” Andrze­ja Pili­piu­ka (umiej­sco­wio­na w uni­wer­sum Jaku­ba Wędro­wy­cza) wypa­da zna­ko­mi­cie. Z resz­tą czy mogło­by być ina­czej jeże­li nasz słyn­ny egzor­cy­sta spo­ty­ka Śmierć?

„Gdzie dia­beł mówi dobra­noc” Jerze­go Rzy­mow­skie­go, ze wzglę­du na tema­ty­kę (małe mia­stecz­ko skry­wa­ją­ce mrocz­ne tajem­ni­ce) oraz spo­sób pro­wa­dze­nia opo­wie­ści przy­po­mi­na mi pro­zę Kin­ga. Zna­ko­mi­ty jest szcze­gól­nie począ­tek histo­rii, któ­ra zaczy­na się od przy­sło­wio­we­go trzę­sie­nia Zie­mi. Autor, w mojej oce­nie, nie­źle radzi sobie ze snu­ciem histo­rii, ale nie­ste­ty (jak zło­śli­wi powie­dzą dokład­nie tak jak u Kin­ga) zakoń­cze­nie w porów­na­niu z resz­tą wypa­da dość blado.

Tekst Micha­ła Stud­niar­ka „Twarz na każ­dą oka­zję” nie jest może prze­sad­nie ory­gi­nal­ny, ale w ramach poru­sza­nej tema­ty­ki (rela­cja psy­cho­log-pacjent skry­wa­ją­cy tajem­ni­cę) spra­wia spo­ro fraj­dy, a śmiem powie­dzieć, że nawet potra­fi skło­nić do reflek­sji. Nie­ste­ty podob­nie cie­płych słów nie jestem w sta­nie powie­dzieć o kolej­nym opo­wia­da­niu, czy­li „Cza­row­ni­cach” Andrze­ja Zie­miań­skie­go. Pro­blem z tym utwo­rem jest taki, że w zasa­dzie tytuł i począ­tek zdra­dza­ją nam w 100% treść opo­wia­da­nia. Czy­ta­jąc cze­ka­łem na jakąś wol­tę i zasta­na­wia­łem się cze­mu głów­ny boha­ter w sytu­acji się nie poła­pał sko­ro dla czy­tel­ni­ka wszyst­ko jest jasne od same­go począt­ku. A do tego docho­dzi jesz­cze „zaska­ku­ją­cy” finał. Po Zie­miań­skim spo­dzie­wa­łem się cze­goś więcej.

Ostat­nie nazwi­sko na liście auto­rów może wywo­łać lek­kie zdzi­wie­nie u współ­cze­sne­go czy­tel­ni­ka  koja­rzą­ce­go Rafa­ła Ziem­kie­wi­cza raczej z cię­tej publi­cy­sty­ki. Jego „Akwi­zy­tor” to cie­ka­wa histo­ria w któ­rej przyj­dzie nam spraw­dzić co wyda­rzy się gdy usłu­gi czar­nej magii sta­ną się ogól­nie dostęp­ne. Kon­cept inte­re­su­ją­cy, ale to co mnie w przy­pad­ku Ziem­kie­wi­cza tro­chę iry­tu­je to jego styl i licz­ne odwo­ła­nia spo­łecz­no-poli­tycz­ne. W mojej oce­nie dobre opo­wia­da­nie tra­ci tym spo­so­bem wie­le ze swe­go uroku.

Roz­strzał gatun­ko­wy i róż­na jakość tek­stów powo­du­ją, że pro­jek­ty takie jak „Stre­fa mro­ku” oce­niać trud­no. Według mnie ta krót­ka anto­lo­gia wypa­da nie­źle na tle podob­nych przed­się­wzięć. Uzna­ne nazwi­ska (Pie­ka­ra, Sap­kow­ski, Pili­piuk) dają radę, a i wśród tych mniej popu­lar­nych (Stud­nia­rek, Kuchar­ski) moż­na zna­leźć dobre opo­wia­da­nia. Sama jakość wyda­nia nie powa­la, ale nale­ży pamię­tać, że był to zbiór doda­wa­ny do gaze­ty. To co po 10 latach zaska­ku­je naj­bar­dziej to nakład. Nie wiem jakie aktu­al­nie są nakła­dy ksią­żek, ale w dobie prze­ży­wa­ją­cych pro­ble­my gaze­to­wych tytu­łów poświę­co­nych sze­ro­ko poję­tej fan­ta­sty­ce 80.000 nakła­du wyda­je się ilo­ścią wprost kosmicz­ną. Pew­nie też dzię­ki temu nadal w inter­ne­cie moż­na za małe pie­nią­dze, bez pro­ble­mów kupić powyż­szy  tytuł.  Mimo paru bra­ków na pew­no warto.

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.