Belfer – sezon 1

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Pulpozaur.pl. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Piotr: Pierw­szy sezon Bel­fra już za nami. Zacznę więc od naj­waż­niej­szej rze­czy: jak przy­ję­li­ście toż­sa­mość mor­der­cy? Przy­znam, że ja się domy­śli­łem. Nie dla­te­go, że jestem jakiś spe­cjal­nie uważ­ny, po pro­stu widzia­łem n tele­wi­zyj­nych kry­mi­na­łów zre­ali­zo­wa­nych w podob­nej (obec­nie chy­ba naj­po­pu­lar­niej­szej) kon­wen­cji i nie­ste­ty wiem, jakie są jej skła­do­we. Mor­der­ca z Bel­fra łączy w sobie dwa pod­sta­wo­we sche­ma­ty: to ktoś, kto od począt­ku był w samym środ­ku intry­gi (a uda­wał, że jest z boku) oraz od same­go począt­ku miał muro­wa­ne ali­bi. Zada­niem detek­ty­wa w takim przy­pad­ku jest to ali­bi zde­mon­to­wać i umiej­sco­wić spraw­cę na wła­ści­wym miej­scu w dobro­wic­kiej hie­rar­chii. Paweł Zawadz­ki obu tych rze­czy doko­nał, więc mogę spo­koj­nie napi­sać, że pod tym wzglę­dem Bel­fra wyko­na­no zgod­nie z regu­ła­mi sztuki.

Michał: Prze­wrot­nie zadał­bym pyta­nie, o któ­rym mor­der­cy mowa. Tym bez­po­śred­nim czy nie. Ja czę­ścio­wo się roz­wią­za­nia domy­śli­łem, choć przy­znam, że fina­ło­we­go twi­stu nie prze­wi­dzia­łem. Nie­ste­ty, dla mnie to roz­wią­za­nie oka­za­ło się tyleż zaska­ku­ją­ce, co dość mało wia­ry­god­ne na kil­ku pozio­mach i przy­znam, że wolał­bym, aby sce­na­rzy­ści zatrzy­ma­li się krok wcześniej.

Słoń: Twór­cy dotrzy­ma­li obiet­ni­cy – nie było moż­li­wo­ści zgad­nąć toż­sa­mo­ści mor­der­cy (a wła­ści­wie – win­ne­go) do same­go koń­ca. Roz­da­nie akto­rom sce­na­riu­sza bez ostat­nie­go odcin­ka zadzia­ła­ło. Tro­chę liczy­łem na to, że będzie jak w kry­mi­na­le Joe Ale­xa, gdzie przy cho­ler­nie uważ­nym śle­dze­niu fabu­ły da się wykmi­nić, kto się plą­tał w zezna­niach. Wąt­ków i zmył było bar­dzo dużo, co powo­do­wa­ło zażar­te dys­ku­sje po każ­dym odcin­ku, nie­mniej szy­dło wycho­dzi z wor­ka dopie­ro w ostat­nim odcin­ku. Co do mor­der­cy – tak, jak Michał pytam, o któ­re­go mor­der­cę cho­dzi, bo nie jest to jasne, patrząc na roz­wią­za­nie zagad­ki. Nie­mniej bez spo­ile­rów zakła­da­my, że mówi­my o głów­nym pro­wo­dy­rze. Cóż – nie sie­dzi mi kre­acja boha­te­ra z wcze­śniej­szych odcin­ków, z demo­nicz­no-psy­cho­pa­tycz­ną oso­bo­wo­ścią, jaką widzi­my na samym koń­cu. Zgrzy­ta mi ten lice­al­ny evil master­mind z pozio­mem zaan­ga­żo­wa­nia w dobro lokal­nej spo­łecz­no­ści. Gdy­by było ono pod­bu­do­wa­ne chę­cią sła­wy, był­bym to zro­zu­miał, ale nie jestem w stu pro­cen­tach prze­ko­na­ny kon­struk­cją tego bohatera…

Piotr: Omó­wi­li­śmy mor­der­cę, czas więc na czło­wie­ka, któ­ry go schwy­tał. W pierw­szych odcin­kach Zawadz­ki wyda­wał się ewi­dent­nie prze­su­per­ma­nio­ny. Szyb­ki, wyga­da­ny, z konek­sja­mi, wycią­ga­ją­cy z ręka­wa dowol­ną potrzeb­ną umie­jęt­ność, potra­fią­cy się bić. Potem jed­nak zaczął robić się coraz bar­dziej ludz­ki. Obry­wać, dawać się pono­sić emo­cjom, plą­tać w coraz bar­dziej śli­skie sytu­acje. Nie wiem, na ile było to zamie­rzo­ne, a na ile sce­na­rzy­ści stwier­dzi­li, że muszą zro­bić „korek­tę kur­su”, bo w nowo­cze­snym seria­lu kry­mi­nal­nym (zno­wu regu­ły sztu­ki) boha­ter nie może mieć czy­stych rąk. Wole­li­by­ście, żeby cały czas był ide­al­nym super­bel­frem, czy jed­nak powi­nien od począt­ku popeł­niać błę­dy i gene­ro­wać chaos?

Michał: Mam z tym spo­ry pro­blem. Z jed­nej stro­ny Zawadz­ki z dru­giej czę­ści sezo­nu był w mojej oce­nie cie­ka­wiej napi­sa­ny i stał się pozor­nie mniej iry­tu­ją­cą posta­cią niż jego super wer­sja z otwar­cia. Nie­ste­ty tyl­ko pozor­nie, bo jego zacho­wa­nie w dal­szej czę­ści sezo­nu było dla mnie bar­dzo nie­spój­ne, nie tyl­ko z tym, co widzie­li­śmy począt­ko­wo, ale też w ramach pro­wa­dzo­ne­go śledztwa.

Słoń: Na Zawadz­kim widzi­my naj­więk­szy pro­blem Bel­fra – szcze­gó­ły. Cała postać jest intry­gu­ją­ca, dobrze zagra­na, z tajem­ni­czą prze­szło­ścią i pla­nem pry­wat­nej zemsty. Ale są momen­ty, gdy to nie trzy­ma się kupy. Spusz­cze­nie łomo­tu zbi­rom w par­ku, haki na dyrek­to­ra szko­ły, week­en­do­wa wyciecz­ka do Kali­nin­gra­du. A tam co? Zaje­bi­sty super­bel­fer nie gada po rosyj­sku? Praw­da, z cza­sem Zawadz­ki tra­ci na zaje­bi­sto­ści, oka­zu­je sła­bość i tym samym sta­je się bar­dziej wiarygodny.

Piotr: Prócz same­go mor­du i śledz­twa spo­ro cza­su poświę­co­no nam na przed­sta­wie­nie Dobro­wic. Cze­go w nich nie ma! Lokal­ni baro­no­wie pró­bu­ją prze­han­dlo­wać park kra­jo­bra­zo­wy Szwe­dom pod zabu­do­wę. Zapi­ja­czo­ny dzien­ni­karz drą­ży. Lokal­ni gang­ste­rzy para­ją się prze­my­tem i dilo­wa­niem. Szkol­na mło­dzież roz­dar­ta mię­dzy chę­cią wyrwa­nia się z mia­stecz­ka, ćpa­niem na impre­zach, a chę­cią dołą­cze­nia do lokal­nej gang­ster­ki. Mał­żeń­stwa się roz­pa­da­ją, rodzi­ce nie rozu­mie­ją dzie­ci, a stró­że pra­wa chcą mieć przede wszyst­kim świę­ty spo­kój. Jest tego bar­dzo wie­le i waha się mię­dzy uży­tecz­nym dla gatun­ku ste­reo­ty­pem, a czymś dużo lep­szym. Tak widzę np. wątek rodzi­ny Molen­dów, któ­ry zaczął się tak, że aż zęby bolą (wred­ny biz­nes­men, jego znu­dzo­na i zdra­dza­na żona, głu­pie dzie­ci), żeby pod koniec wykrze­sać z sie­bie spo­ry dra­ma­tyzm. Napraw­dę im współ­czu­łem. Gorzej nato­miast przy­ją­łem histo­rię życia nie­szczę­snej Asi Wale­skiej – opar­ta na stan­dar­do­wym obec­nie pomy­śle, że ofia­ra jest w grun­cie rze­czy nie­wie­le lep­sza od sprawcy/sprawców, któ­rym po pro­stu pierw­szym puści­ły nerwy.

Michał: Cała ta roz­bu­do­wa to jest dla mnie naj­więk­szym pro­ble­mem tego seria­lu. Tak jak wspo­mnia­łeś, mamy tego bar­dzo dużo. Według mnie za dużo i na każ­dą nie­źle wpro­wa­dzo­ną rzecz wypa­da kil­ka, któ­re mnie dopro­wa­dza­ły do sza­łu. Nie wiem, czy to kwe­stia bra­ku doświad­cze­nia Żul­czy­ka, czy może pew­ne nie­chluj­stwo sce­na­riu­sza, ale mam duży pro­blem z ilo­ścią, jako­ścią i wpro­wa­dze­niem poszcze­gól­nych wąt­ków. Pozor­nie jest tu wszyst­ko pro­wa­dzo­ne zgod­nie ze sztu­ką, nie­mal co odci­nek wpa­da nam w ręce nowy podej­rza­ny, któ­ry szyb­ko zosta­je unie­win­nio­ny. Ale sku­pia­jąc się na głów­nym wąt­ku co i rusz coś mi nie gra­ło. Dla­cze­go wątek wuefi­sty został tak ucię­ty? Prze­cież mie­li­śmy wyraź­ną suge­stię, że ma się ku uczen­ni­com. I nie cho­dzi mi o oskar­że­nie o mor­der­stwo tyl­ko o zacho­wa­nie dziew­czyn w paru sce­nach (na pogrze­bie choć­by), któ­re pra­wie wprost oskar­ża­ją go o mole­sto­wa­nie. A po tym jak zosta­je uzna­ny za nie­win­ne­go w spra­wie mor­der­stwa, ten wątek jest pomi­nię­ty. Co się sta­ło z żoną Molę­dy? Przez 2–3 odcin­ki jest na pierw­szym pla­nie, a po tym, jak prze­spa­ła się z Zawadz­kim, w ogó­le o niej zapo­mnia­no? I to tyl­ko drob­na prób­ka pro­ble­mów zanie­cha­nia. Ale mam dużo poważ­niej­sze zarzu­ty. Jak mam uwie­rzyć w to, że mat­ka Zalew­skiej wie­dzia­ła o roman­sie i NIC z tą wie­dzą nie zro­bi­ła? Jak mam uwie­rzyć w prze­mia­nę roz­wy­drzo­ne­go i roz­piesz­czo­ne­go dzie­cia­ka w kró­la prze­stęp­cze­go świa­ta Dobro­wic? Jak mam uwie­rzyć, że nasz dzien­ni­karz, któ­re­go sumie­nie było obcią­żo­ne tylo­ma zaszło­ścia­mi, nagle decy­du­je się na tak despe­rac­ki krok po suge­stii oskar­że­nia o pedo­fi­lię (suge­stii, któ­ra nie wyszła poza czte­ry ścia­ny jego biu­ra!)? I w koń­cu rzecz, któ­rej w ogó­le nie kupu­ję, czy­li kwe­stia spraw­cy całe­go zła. Rzecz nacią­ga­na, mało wia­ry­god­na psy­cho­lo­gicz­nie i okra­szo­na tak nagłą zmia­ną w cha­rak­te­rze posta­ci (mówię o dia­lo­gu z Zawadz­kim), że bar­dziej niż zasko­czo­ny, poczu­łem się ziry­to­wa­ny takim fina­łem sprawy.

Słoń: Peł­na zgo­da z Micha­łem. Niby wszyst­ko leci jak trze­ba, ale już w pierw­szej sce­nie widzie­li­śmy, co będzie naj­więk­szym pro­ble­mem. Auto­bus, któ­rym przy­jeż­dża Zawadz­ki do Dobro­wic, zatrzy­mu­je się na Ryn­ku przed latar­nią. Mamy zbli­że­nie, Bel­fer wysia­da, a auto­bus… rusza na wprost. Latar­nia znik­nę­ła? Mia­stem trzę­sie bur­mistrz, dwóch biz­nes­me­nów i poli­cjant, a mia­sto ma rynek i co naj­mniej kil­ka zakła­dów fry­zjer­skich (pamię­ta­cie, ile cza­su Zawadz­ki latał, żeby zała­twić ali­bi wuefi­ście?). Nie jestem fana­ty­kiem, któ­ry liczył guzi­ki na kami­zel­kach hob­bi­tów we Wład­cy Pier­ście­ni, dużo wyba­czam, ale w Bel­frze było tego zde­cy­do­wa­nie za dużo. Pró­by wej­ścia Kusia na dys­ko­te­kę szkol­ną czy jego uciecz­ka z komi­sa­ria­tu poli­cji to kolej­ne sce­ny, któ­re wywo­ły­wa­ły moje zdzi­wie­nie. Zaczy­na się od drob­no­stek, jak z latar­nią przed auto­bu­sem, poprzez obraz mia­sta, kla­sę z ponad­prze­cięt­nym zagęsz­cze­niem gang­ste­rów i psy­cho­pa­tów na cen­ty­metr kwa­dra­to­wy, a koń­czy na fabu­le. Twór­cy wie­dzie­li, że odbior­ca Bel­fra jest wyma­ga­ją­cym widzem, któ­ry zna kla­sy­ki gatun­ku, więc zapra­sza­ją go do gry w roz­mon­to­wy­wa­nie fabu­ły na czę­ści pierw­sze. Suk­ce­sem jest to, że korzy­sta­my z tego zapro­sze­nia, bo posta­ci  i wąt­ków jest wie­le, a fabu­ła nie­ma­ło pokrę­co­na. Ale gdy zabie­ra­my się do tego zda­nia, widzi­my, że do ide­ału tro­chę brakuje.

Piotr: Wresz­cie zakoń­cze­nie. Czy raczej zakoń­cze­nia, bo Bel­fer ma je dwa. Roz­wią­za­li­śmy zagad­kę, widzie­li­śmy dra­ma­tycz­ną sce­nę kon­fron­ta­cji na szkol­nym kory­ta­rzu (aż zasta­na­wiam się, czy nie była pierw­sza i to pod nią Powa­lisz z Żul­czy­kiem napi­sa­li całą dzie­się­cio­od­cin­ko­wą resz­tę). Zawadz­ki dostał z kolei od losu ofer­tę prze­pro­wa­dze­nia kolej­ne­go śledz­twa. Jest to furt­ka do dru­gie­go sezo­nu tyleż pro­sta, co pro­stac­ka. Czy kolej­na, już zapo­wie­dzia­na tran­sza nie będzie sko­kiem przez reki­na? Dru­gie zakoń­cze­nie Bel­fra jest z kolei meta: Canal+ pro­jekt udał się tak dobrze, że sta­cje chce od 2018 reali­zo­wać dwie ory­gi­nal­ne pol­skie pro­duk­cje rocz­nie. Oprócz wspo­mnia­ne­go Bel­fra 2 zoba­czy­my adap­ta­cje try­lo­gii szpie­gow­skiej Sever­skie­go oraz Kró­la Twar­do­cha. Wyglą­da na to, że jeden uda­ny, acz nie rewo­lu­cyj­ny serial może jed­nak zaini­cjo­wać, za prze­pro­sze­niem, dobrą zmia­nę. Lista ambit­nych pol­skich zapo­wie­dzi rośnie z tygo­dnia na tydzień. Będzie­my cze­kać na nie z wypie­ka­mi na policz­kach? A cho­ciaż na dru­gie­go Bel­fra?

Michał: Pierw­szy finał tak jak wspo­mnia­łem mi się nie podo­bał. Dru­gi fak­tycz­nie jest pro­stac­ki i wyda­je się rze­czą dopi­sa­ną na kola­nie. Czy cze­kam na kolej­ne­go Bel­fra? Mam mie­sza­ne uczu­cia. Z jed­nej stro­ny pierw­sza odsło­na mimo poten­cja­łu i nie­złej reali­za­cji mnie zawio­dła i bar­dziej ziry­to­wa­ła niż roz­ba­wi­ła. Ale też jako miło­śnik kry­mi­na­łów znam wie­le przy­pad­ków, gdzie „pierw­sza spra­wa” nie nale­ży do uda­nych, a póź­niej jest tyl­ko lepiej (dale­ko nie będę szu­kał, bo dla mnie to jest choć­by casus Bro­ad­church). Jeże­li sce­na­rzy­ści zamiast pró­bo­wać nas zaska­ki­wać na każ­dym kro­ku sku­pią się na dobrym roz­pi­sa­niu intry­gi i pod­bu­do­wa­niu posta­ci może­my mieć jesz­cze z Zawadz­kie­go pożytek.

Słoń: Roz­wią­za­nie zagad­ki kry­mi­nal­nej jest dobre i kupi­łem je. Nie­stan­dar­do­we, zaska­ku­ją­ce, uni­ka­ją­ce pro­ste­go sche­ma­tu, choć oczy­wi­ście cze­piać się moż­na tak toż­sa­mo­ści pro­wo­dy­ra, jak i fabu­lar­nych deta­li, o któ­rych było już wyżej. Jeśli cho­dzi o wpro­wa­dze­nie do kolej­nej czę­ści: będzie­my mieć teraz pol­ską wer­sję 21 Jump Stre­et z poli­cyj­ną wty­ką w szko­łach śred­nich w kolej­nych mia­stach Pol­ski? Bar­dzo mnie cie­ka­wi, jak twór­cy pora­dzą sobie z prze­nie­sie­niem akcji z małe­go mia­stecz­ka do Euro­pej­skiej Sto­li­cy Kul­tu­ry. Bel­fer był inte­re­su­ją­cy wła­śnie tą pró­bą prze­nie­sie­nia histo­rii kry­mi­nal­nej do małe­go mia­stecz­ka. Choć bli­żej mu nie­ste­ty było do Ran­cza (nie mówię tyl­ko o oso­bie Paw­ła Kró­li­kow­skie­go) niż Mia­stecz­ka Twin Peaks, uda­ło się stwo­rzyć wcią­ga­ją­cą fabu­łę z inte­re­su­ją­cy­mi i barw­ny­mi boha­te­ra­mi (po śmier­ci jed­ne­go z nich, kole­żan­ki z pra­cy pra­wie ogło­si­ły żało­bę). W Bel­frze 2.0 nie będzie już Molę­dów, Lesła­wa czy Kusia, nie­mniej liczę, że twór­cy ze zro­zu­mie­niem pochy­lą się nad kry­ty­ką pierw­sze­go sezo­nu i wycią­gną wnio­ski, tak by za parę lat, po Danii, przy­szła w Ame­ry­ce faza na remej­ki pol­skich pro­duk­cji. Szcze­rze im tego życzę.

(I tro­chę tęsk­nię za tym ner­wo­wym wycze­ki­wa­niem 21.30 w każ­dą niedzielę.)

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.

Piotr Górski

http://ziutasiedziwi.blogspot.com/

Krakowianin, Nowohucianin. Urodził się i na tym właściwie kończą się dramatyczne momenty jego biografii. Dużo czyta. Ma eklektyczne gusta. Puścili mu opowiadanie w Nowej Fantastyce.