Od czego rozpocząć czytanie książek Stephena Kinga?

Zbie­ra­li­śmy się do tej roz­mo­wy od daw­na, ale dopie­ro pre­mie­ra kolek­cji Mistrza Gro­zy, czy­li boga­te­go zesta­wu powie­ści Ste­phe­na Kin­ga, zmo­bi­li­zo­wa­ła nas do nagra­nia na temat tego, od cze­go war­to roz­po­cząć czy­ta­nie jego ksią­żek. Chro­no­lo­gicz­nie? Zgod­nie z kolej­no­ścią zapro­po­no­wa­ną przez wydaw­ców Kolek­cji? Czy ist­nie­je jakaś lek­tu­ra obo­wiąz­ko­wa na start? A może po pro­stu moż­na się­gnąć po loso­wą powieść? Tyle moż­li­wo­ści… i wątpliwości!

Ale nie mar­tw­cie się. Eki­pa Radia SK trzy­ma rękę na pul­sie i wycią­ga ją teraz do wszyst­kich szu­ka­ją­cych odpo­wie­dzi na posta­wio­ne wyżej pyta­nia. Roz­po­czy­na­my dość prze­wrot­nie, argu­men­tu­jąc, któ­re powie­ści odra­dza­my, a następ­nie m.in. dys­ku­tu­je­my o tym, czy war­to się­gnąć po Ste­phe­na w krót­kiej for­mie, sprze­cza­my się nie­co o „Joy­land”, maru­dzi­my na kin­go­we kry­mi­na­ły i ser­wu­je­my autor­ski, momen­ta­mi dość zaska­ku­ją­cy wybór powie­ści, od któ­rych war­to zacząć lek­tu­rę ksią­żek Kinga.

 

Hubert Spandowski

http://radio-sk.blogspot.com/

Fanatyk Stephena Kinga. Współautor polskiego serwisu Kinga. Miłośnik filmu (głównie fantastyki i B-klasowych horrorów), nałogowy pochłaniacz seriali, książek i komiksów. Nieuleczalny kolekcjoner. Bywalec konwentów lubiący integrację miedzyfandomową. Wielki fan Star Wars w każdej postaci.

Szymon Cieśliński

http://nekropolitan.blogspot.com/

Cierpiący na wieczny brak czasu literaturoznawca, germanista, dziennikarz, podcaster. Czyta horrory, kształci nowe pokolenia studentów, ogląda horrory, tłumaczy techniczne teksty, gra w horrory, pracuje z dziećmi, bada horrory, uprawia urban exploration i geocaching. Dodatkowo udziela się wszędzie, gdzie tylko go zaproszą, a co sobotę na swoim blogu publikuje nowy Nawiedzony Podcast. O horrorze oczywiście.

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.

7 thoughts on “Od czego rozpocząć czytanie książek Stephena Kinga?

  • 9 czerwca 2017 at 16:07
    Permalink

    Ja swo­ją przy­go­dę z Kin­giem roz­po­czą­łem sto­sun­ko­wo nie­daw­no bo rap­tem 5 lat temu, od książ­ki „Joy­land”. I pew­nie będzie to zasko­cze­nie ale byłem zachwy­co­ny. Może wyni­ka to z fak­tu w jakich oko­licz­no­ściach czy­ta­łem tę książ­kę, a mia­no­wi­cie roz­po­czy­na­łem pierw­szą waka­cyj­ną pra­cę, koń­czy­łem pierw­szy rok stu­diów, zmie­ni­łem mia­sto, zna­jo­mych i być może przez to „Joy­land” tak do mnie tra­fił. Potem się­gną­łem po try­lo­gię Pana Mer­ce­de­sa. Pierw­szą część wspo­mi­nam bar­dzo dobrze ale pozo­sta­łe dwie dosłow­nie prze­mę­czy­łem. Nie zra­zi­łem się jed­nak. Następ­ne było „Prze­bu­dze­nie”, któ­re rów­nież mnie zachwy­ci­ło. Następ­nie tra­fi­ło na „Bez­sen­ność” i tu był pro­blem, bo przez pół książ­ki byłem zachwy­co­ny (prze­mi­ja­nie, kli­mat, nie­po­kój), przez dru­gą poło­wę brną­łem bar­dzo wol­no i raczej źle ją wspo­mi­nam. Dopie­ro po „Bez­sen­no­ści” przy­szła kolej na kla­sy­ki i tu wszyst­ko zosta­ło powie­dzia­ne w pod­ca­scie. Oso­bi­ście nie czy­ta­łem jesz­cze zbio­rów ale na pew­no nad­ro­bię. Jeśli ktoś zapy­tał­by mnie od cze­go zacząć pole­cił­bym mu „Prze­bu­dze­nie” a odra­dził „Mrocz­ną wie­żę”. Cze­mu? W „Prze­bu­dze­niu” jest wszyst­ko za co moż­na polu­bić Kin­ga, w „Mrocz­nej Wie­ży” z kolei nie­mal każ­dy tom jest inny, a na „Rolan­dzie” moż­na się nie­ste­ty moc­no odbić.

    • 9 czerwca 2017 at 16:48
      Permalink

      Mnie tam nie dzi­wi, że „Joy­land” cię zachwy­ci­ło. Na mar­gi­ne­sie to było 4 lata temu. Też pamię­tam bar­dzo dokład­nie tę książ­kę bo czy­ta­łem na poro­dów­ce w trak­cie poro­du 🙂 Z „Bez­sen­no­ścią” za pierw­szym razem mia­łem podob­ny pro­blem. Pierw­sza poło­wa poszła bez­pro­ble­mo­wo (choć mnie zachwy­ci­ła dopie­ro przy dru­giej lek­tu­rze) a dru­ga poło­wa, bez choć­by mini­mal­nej zna­jo­mo­ści Mrocz­nej Wie­ży, jest męczą­ca. Czy­ta­łem to jakoś na prze­ło­mie wie­ków i pamię­tam, że im bli­żej koń­ca tym było gorzej.

      • 9 czerwca 2017 at 17:24
        Permalink

        Czte­ry? No tak, 5 dni temu była rów­na rocz­ni­ca, dzię­ki za spro­sto­wa­nie! Muszę przy­znać, że ide­al­ną lek­tu­rę na odstre­so­wa­nie wybra­łeś :). W sumie to tro­chę taka przy­jem­na, let­nia lek­tu­ra. Z „Joy­land” mam jesz­cze tro­chę tak, że kom­plet­nie nie pamię­tam wąt­ku para­nor­mal­ne­go i może przez to mam tak dobre wspo­mnie­nia. W peł­ni się zga­dzam z tym co napi­sa­łeś odno­śnie „Bez­sen­no­ści”, pew­nie gdy­bym prze­czy­tał ją teraz po „Mrocz­nej wie­ży”, dru­ga poło­wa była­by bar­dziej zja­dli­wa. Sam motyw dok­tor­ków nie był zły ale na ostat­nich stu stro­nach strasz­nie mi się to wszyst­ko roz­je­cha­ło. Plu­sem tej książ­ki dla mnie nie­wąt­pli­wie jest to, że po lek­tu­rze od razu chcia­łem się­gnąć po cykl „Mrocz­nej Wie­ży” bo jed­nak w jakiś spo­sób te wąt­ki mnie zain­try­go­wa­ły (wygo­oglo­wa­łem sobie co nie­co). I choć „Roland” to kom­plet­nie nie moje kli­ma­ty, to dru­gi tom i kolej­ne mnie pochło­nę­ły. Jako fan „Kro­nik Ambe­ru” czu­łem się jak ryba w wodzie w kli­ma­tach lek­kie­go urban fan­ta­sy :). Jesz­cze dodam, że moja mama przy­go­dę z Kin­giem zaczę­ła od „Pana Mer­ce­de­sa” i po prze­czy­ta­niu całej try­lo­gii nie zra­zi­ła się, a wręcz prze­ciw­nie. Pozdra­wiam, świet­nie się słu­cha­ło tego podcastu.

        • 9 czerwca 2017 at 18:44
          Permalink

          No ja pisa­łem nie­daw­no w innym miej­scu. Mam taką teo­rię z „Joy­land”, że jak kogoś kupi kli­mat (a z tego co piszesz ide­al­nie tra­fi­łeś), to fabu­lar­na nie­spój­ność, nuda i głu­pot­ki szyb­ko ule­cą mu z gło­wy i będzie pamię­tał tyl­ko faj­ną atmos­fe­rę właśnie.

          I dzię­ki za opi­nię! Cie­szy­my się jak się podo­ba­ło i zapra­sza­my na pozo­sta­łe 266 pod­ca­stów Radia Ste­phen King i 750 innych odcinków 😉

          • 9 czerwca 2017 at 20:09
            Permalink

            Poza tą nudą to wszyst­ko racja. U mnie takim odpo­wied­ni­kiem i przed­sta­wi­cie­lem tej teo­rii jest „Worek kości” wła­śnie. Z tą róż­ni­cą, że w wor­ku łatwiej kupić kli­mat i więk­szość czy­tel­ni­ków go kupuje 🙂

  • 9 czerwca 2017 at 16:44
    Permalink

    U mnie nie­ste­ty dwa nagra­nia z rzę­du gor­szej jako­ści. Oba­wiam się, że mikro­fon, któ­ry kupi­łem 6 lat temu za jakieś 60 zł powo­li doko­nu­je swo­je­go żywo­ta 🙁 Wycią­gną­łem z tego nagra­nia co się da i ogól­nie nie jest źle ale ja czu­ję różnicę.

Comments are closed.