Wolf Creek/Wolf Creek 2
Ostry piątek powraca, tym razem jako australijskie double feature czyli „Wolf Creek” oraz „Wolf Creek 2” Grega McLeana. Pierwowzór z 2005 roku otworzył McLeanowi drogę kariery i dorobił się w pewnych kręgach statutu kultowego. Mimo to na kontynuację trzeba było poczekać ładnych parę lat. Ale kiedy się pojawiała, okazało się, że dostaliśmy pozornie to samo, ale podane w myśl złotej zasady sequela – więcej, mocniej, głośniej.
Jak wypadają oba filmy? Co Jerry myśli na temat horrorów na faktach? Czy Mick Taylor mógłby sobie podać rękę z Leatherfacem? I czy Australia jako miejsce akcji odgrywa w ogóle rolę? O tym i paru innych kwestiach dowiecie się z dzisiejszego odcinka. Nie dowiecie się niestety, co robi w nim piosenka „Lion sleep tonight”. Po to trzeba obejrzeć sequel 😉
Na koniec, wyraźnie oddzielona, pojawia się krótka sekcja spoilerowa.
Podcast: Play in new window | Download


Miałem właśnie zacząć komentarz od pytania czy wiesz że powstała kontynuacja WC 1 i 2, ale w formie serialu bardzo długi horror (5 odcinków trwa 45 minut, a szósty – finał godzinę), tylko że wspomniałeś pod koniec podcastu o serialu Jestem ciekaw opinii o serialu gdyż mnie bardzo zawiódł, ale więcej nie powiem. Poczekam na Twoją opinię jak się pojawi.
Muszę zacząć od tego, że ja mam hopla na punkcie filmów/seriali, których akcja się dzieje w Australii albo kręconych w Australii – uwielbiam ten klimat jaki wylewa się z tych produkcji i mam na myśli nie tylko wszelkiego rodzaju SF/postapo jak np. Mad Max, horrory, thrillery, sensacje co kręcone są w Australii, ale też ambitne filmy z tego kraju jak np. twórczość Petera Weira.
Więc mnie łatwo kupić, bo wystarczy pokazać krajobraz Australii np. pustynia, kangury, i film u mnie z miejsca zyskuje, nawet jak produkcja klasy B, np. taki klasyk horroru z lat 80 jak Razorback o wielkiej dzikiej świnie terroryzującej ludzi na australijskich bezdrożach (czy już sam opis fabuły nie brzmi genialnie?). Podobną fiksacje mam na punkcie filmów kręconych w Nowej Zelandii – jeśli bym kiedyś miał okazję to wybrałbym się na wycieczkę do ojczyzny Petera Jacksona, który wszystkie filmy kręci u siebie albo do Australii.
Mnie Wolf Creek się podoba. Właśnie to co uważasz za minus że akcja się za wolno rozkręca, przez ponad 50 minut nie wiele się dzieje jak na horror tego typu to podobało mi się. Na dodatek główny zły to nie jakiś Freddy Krueger, ale gość o sympatycznej twarzy, wydaje się taką trochę bardziej psychopatyczną wersję krokodyla Dundee – kojarzysz może taki film z lat 80?
Ciekawa sprawa z kontynuacją, bo ja słyszałem różne opinie, też sporo negatywnych opinii ze względu na zmianę klimatu filmu, a mnie się podoba to co zrobiono w sequelu. Reżyser spróbował zrobić trochę inny film jak część pierwsza i to się chwali. W jedynce na pierwsze ofiary Taylora trzeba czekać z godzinę a w części 2 pierwsze trupy padają już nim film zdąży się na dobre zacząć. Ale oprócz australijskiej odmiany slashera mamy też w WC 2 klimaty z filmów takich jak wymieniony przez Ciebie Pojedynek na szosie Spielberga (chyba najlepsza scena w całym filmie z ciężarówką), ale też miałem skojarzenia z kultowym Autostopowiczem z Hauerem, a miejscami w scenach pościgu odniosłem wrażenie że oglądam którąś z części Mad Maxa Millera.
WC 2 jest miejscami zaskakujący, bo niby slasher, ale w sumie to jest tu kilka gatunków wymieszanych w jedno, bo i mamy jednocześnie trochę thriller. Mamy też kilku głównych bohaterów co mnie trochę zaskoczyło (chodzi mi o potencjalne ofiary Taylora) oraz ciekawy finał bo nie oparty na krwawej jatce, ale na rozmowie, dialogach (już inaczej będę patrzył na teleturnieje w stylu Milionerów:-) W sumie jest lepsza część 2 od części 1, więc jak WC oceniam na 7 to WC 2 nawet na 8/10. A o sequelu serialowym kiedy indziej:-)
Żeby nie było – ja nie oceniam źle „jedynki” – moim zdaniem to jest po prostu nieco przereklamowany film, który rozwija skrzydła dopiero w drugiej połowie. DLa mnie pierwsza połowa po prostu nie działa. Jest różnica pomiędzy udaną ekspozycją, a nudą 😉
Co do Krokodyla Dundee to oczywiście, że kojarzę i myślę, że Twoje porównanie jest jak najbardziej uprawnione.
Powiem szczerze, że co do „dwójki” i serialu, to mnie trochę zaskoczyłeś (z serialem dodatkowo zaniepokoiłeś), bo ja słyszałem raczej same pozytywne opnie. Ale jak kiedyś nadrobię to się podzielę wrażeniami 🙂
Z serialem jest taki problem, że nie mieli pomysłu na 6 godzin seansu, większość odcinków to zapychacze i lepiej byłoby jakby serial skrócili do 3 odcinków. Jeśli pierwsza połowa „jedynki” Cię nudziła to podobnie będzie w serialu raczej, chyba że zainteresują Cię wątki co nie wiele wspólnego mają z główną fabułą. Ale więcej nie napiszę bo nie chcę spoilerami rzucać jakie ma problemy serial. Chyba że chcesz to napiszę więcej? Choć oczywiście bez zdradzania najważniejszych elementów fabuły serialu co z tą kontynuacją nie tak jest.