Resident Evil

Cap­com ma w port­fo­lio kil­ka wiel­kich marek, a jed­ną z nich jest „Resi­dent Evil”. Gry powszech­nie lubia­ne, w tym roku docze­ka­li­śmy się 8 czę­ści z głów­nej serii. I oczy­wi­ście jak na taką gło­śną serię przy­sta­ło ma ona kil­ka­na­ście adap­ta­cji. Dzi­siaj bie­rze­my się za tę z 2002 roku – jed­ną z naj­gor­szych szmir w tym cyklu, cho­ciaż przed powtór­ką wca­le tego nie prze­wi­dy­wa­li­śmy. Zapa­mię­ta­li­ście „Resi­dent Evil: Dome­na zła” jako kli­ma­tycz­ny hor­ror akcji? Bynaj­mniej! To bura, pozba­wio­na uro­ku kina kla­sy B pro­duk­cja, któ­ra w naszej pamię­ci rośnie chy­ba tyl­ko ze wzglę­du na sygno­wa­ną jej logo ścież­kę dźwię­ko­wą. A naj­gor­sze jest to, że ten obrzy­dli­wy, beto­no­wy kloc był pod­wa­li­ną dla kolej­nych 5 fil­mów, któ­re będzie­my musie­li obejrzeć.

Rafał Siciński

http://brzuchwieloryba.blogspot.com

Urodziłem się w połowie lat 80tych i tamta dekada jest najbliższa mojemu sercu. Lubię popkulturę w prawie wszystkich jej przejawach (poza tańcem w telewizji i programami reality show). Jestem miłośnikiem dobrej fantastyki: przede wszystkim horroru i science fiction.

Marek Wyszyński

Typowy dzieciak urodzony w latach '80. Kocha gry komputerowe, horror, nie pogardzi dobrym fantasy, czy science fiction. Uwielbia seanse złych filmów, ale tylko w dobrym towarzystwie.