Pierwsze wrażenia – American Horror Story: Apocalypse

Po total­nym roz­cza­ro­wa­niu, jakim oka­zał się dla Jer­ry­’e­go „Cult”, czy­li poprzed­ni sezon „Ame­ri­can Hor­ror Sto­ry”, jego chę­ci na się­gnie­cie po „Apo­ca­lyp­se” były mini­mal­ne. Ale sami wie­cie, jak to jest, po ośmiu latach z seria­lem zaczy­na­my cza­sem cier­pieć na syn­drom sztok­holm­ski, dla­te­go też Jer­ry obej­rzał dwa pierw­sze odcin­ki nowe­go sezo­nu, któ­ry zapo­wia­da­ny był jako cros­so­ver z wąt­ka­mi z „Mur­der House” oraz „Coven”. Jaki poziom pre­zen­tu­je otwar­cie? Co ziry­to­wa­ło nasze­go naczel­ne­go maru­dę? Jak wypa­da „Apo­ka­lip­sa” w zesta­wie­niu z wcze­śniej­szy­mi sezo­na­mi? I w koń­cu: czy war­to się­gnąć po tę pro­duk­cję? Posłuchajcie!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.