Minionki rozrabiają
Były superzłoczyńca Gru stał się supertatą i aktualnie skupia się wyłącznie na opiece nad trójką adoptowanych dziewcząt oraz na swojej firmie… mającej docelowo produkować żelki i dżemy. Plany krzyżuje mu Lucy – tajna agentka z Ligi Antyprzestępców, która próbuje zwerbować Gru i zaangażować go w poszukiwania przestępcy, który ukradł serum transmutacyjne. Związek chemiczny zamieniający każde żywe stworzenie w fioletowe, włochate, wszystkożerne potwory.
Szymas zgodnie z obietnicą nadrobił drugą odsłonę minionkowej franczyzy, czyli film Minionki rozrbiają (Despicable me 2) z 2013 roku. Czy w sequelu żółte stworki odgrywają większą rolę? Czy wątki rodzinne nadal są tak urocze jak w oryginale? Jak sprawdza się szpiegowska intryga w animowanej komedii dla całej rodziny? Czy Szymasa dopadła żółta gorączka? Czy może fioletowy hejt? Dowiecie się tego już za chwilę…
Podcast: Play in new window | Download


Szymon omawia dzisiaj mój ulubiony film z Minionkami. Zatem muszę dorzucić parę słów od siebie.
To najczęściej oglądana przeze mnie składowa nikczemnego cyklu 😉 Jestem na takim etapie, że nierzadko zdarza mi się włączać nawet pojedyncze sceny z Minionkami. Ot tak na poprawę nastroju 🙂 A minionki tutaj robią cuda. Jest kilka gagów ‑perełek. Wspomniany przez Szymona Dave, który pierwotnie miał w filmie mieć więcej scen <3 Kevin golfista, minionek pokojówka, minionki strażacy. Cała sekwencja z imprezą w laboratorium, gdzie śpiewają irlandzką barową przyśpiewkę. Scena na plaży, wprost cudowna. Albo końcowe fragmenty, jak karaoke. Szkoda, że nie ma tego więcej . W tej części żółci pomagierzy Gru są inaczej animowani. Ich ruchy są płynne, a rysy delikatniejsze od kreacji z pierwszej części. Z ciekawostek wspomnieć warto dwie rzeczy. Niektórym minionkom głosu uźycza reźyser Pierre Coffin – to on np. śpiewa kołysankę 😀 A miłośnicy obserwacji powinni uważnie patrzeć na to, co minionki wyprawiają w tle, na drugim, trzecim planie. Masa ukrytych gagów <3
Jak słusznie wspomniał Szymas – w filmie nie brakuje odniesień do szeroko rozumianej popkultury. Wnikliwe oko zauważy nie tylko Rambo, Jamesa Bonda czy Indianę Jonesa, ale także szereg pojedynczych scen rodem z kasowych hitow, starszych i nowszych. Polecam scenę z samochodem w stylu The Blues Brothers. To naprawdę świetna zabawa, szukanie nawiazań, tych świadomych lub przypadkowych. Pod tym kątem film zapewni mega rozrywkę 🙂
W komentarzu Pierre wspomina, źe jedną z największych inspiracji były kreskówki Looney Toones. Stąd też wziął się pomysł na fioletowe niezniszczalne potwory. W niektórych scenach ten wpływ jest bardzo wyraźny. Choć osobiście wolę, gdy minionki są źółte i ciapowate 🙂
Dla mnie cała intryga z PX41 schodzi na dalszy plan. Tu najważniejsze są fragmenty obyczajowe. Cały wątek z El Macho mógłby wypaść, zastąpiony przez inne, bardziej rozbudowane historie rodzinne. Ale twórcy chcą zrobić animowana kino familijne z elementami komedii sensacyjnej, zatem akcenty trzeba było rozłożyć nieco inaczej. Co nie zmienia faktu, źe to właśnie ta obyczajowa warstwa wychodzi im najlepiej. To jak Gru odnajduje się w roli ojca i jak usiłuje pogodzić różne źyciowe rolę – najmocniejszy aspekt scenariusza. Mamy zarówno sceny przekomiczne (taniec Gru, pilnującego Margo – KAPITALNY GAG), jak i poważne, wzruszające. To będzie pewnie nadinterpretacja, ale jest w tym filmie moment, który pokazuje różnicę pomiędzy tym jak widzi świat ktoś szczęśliwy, a jak osobą przygnębiona. Zestawione na zasadzie kontrastów sekwencja, prawie identycznych ujęć to coś, czego jeszcze nie widziałam w kinie familijnym. Nie do tego stopnia, jak tu. Ponad to pojawiają się takie tematy jak akceptowanie samego siebie czy potrzeba rozmawiania z najbliższymi o swoich uczuciach. I właściwie przesłanie jest jak najbardziej wartościowe, choć ukryte w gąszczu gagów i dynamicznych scen. Warto je odnaleźć.
Ogólnie rozumiem zarzuty, które wymienił Szymas, ale jeśli postawimy na typowo rozrywkowy aspekt i wybaczymy twórcom brak subtelności i porzucenie logiki w scenariuszu na rzecz gangów to „Minionki rozrabiają” będzie fajną propozycją na nudny wieczór 🙂 A jeśli dacie się porwać czarowi źółtych potworów to może nawet i kilka wieczorów 😉
PS. Często zdarza mi się mówić po miniońsku 🙂 Nawet w pracy, kiedy brakuje słów albo źeby rozładować napięcie. I oczywiście z moją sześcioletnią siostrzenicą, ale o tym wam nie opowiem 😉
Pik tis poppadom sim, wed da Ka moo, pem sama bagode pelo pstgul Ka lotnub midoo to gid 🙂
Tzn. Myślałem, że będziemy trochę ze sobą polemizować, ale w sumie mogę się ze wszystkim zgodzić 🙂 A teraz biorę moje baboi i idę po gelato 🙂 Poopaye! 🙂
PS Minionese tis leelas!
https://www.youtube.com/watch?v=Yy9sKeCE8V0