Dzień Szakala
Po nieszczególnie przyjemnej lekturze pełnej akcji powieści Ludluma, której głównym antagonistą był terrorysta o pseudonimie Szakal, Szymas postanowił dać szansę dużo spokojniejszej, bardziej stonowanej powieści Fredericka Forsytha pod tytułem Dzień Szakala. Czy była to lektura udana? Czy zdradzenie zakończenia na początku książki może być dobrym zabiegiem? Skąd wziął się przydomek Ilicha Ramíreza Sáncheza? Czego prawdziwy przestępca mógł nauczyć się z powieści Forsytha? Jakim cudem właśnie w Polsce powstał sequel tej książki? Jeżeli chcecie się tego dowiedzieć, zapraszamy do odsłuchu! A później także do lektury!
Podcast: Play in new window | Download


Co do ekranizacji książki to polecam zdecydowanie wersję z Edwardem Foxem a nie z Willisem, który nie dorównał roli Foxa.
A co do Szakala to w 2010 roku powstała jego biografia w formie miniserialu „Carlos” z Edgarem Ramirezem , który leciał u nas w kinach w skróconej wersji filmowej, ale jeśli miałbym polecać to zdecydowanie serial, zwłaszcza że tylko 3 odcinki.
Też nie polecam tej z Willisem. Co prawda widziałem tylko raz ale nie wspominam jakoś specjalnie dobrze. No i z całym uwielbieniem dla Willisa to nie jest aktor do ról negatywnych zawodowych morderców.
Ja z Willisem mam problem podobny jak w latach 80/90 z moim number one ery VHS Rutgerem Hauerem, który zaczął grać w tak złych filmach, że nawet mój gust, który przetrawi nawet największe dziadostwa nie wytrzymał i „obraziłem” się na aktora na kilka dobrych lat (tak gdzieś do 2002 nic nie oglądałem i od tej pory wybieram ciekawiej zapowiadające się propozycję, choć kupa się czasami trafi jak np. Dracula Dario Argento z 2012). A oglądałem z nim każdy film jaki się pojawiał w wypożyczalni, nie ważne czy dobry i jaki gatunek, a on dużo lubi grać, i powiedziałem dość po filmach, Mr Stitch, Omega Doom i polskim sensacyjniaku Anioł śmierci z m.in. Arturerm Żmijewskim i Joanną Trzepiecińską (do dziś pamiętam scenę pościgu z polskimi samochodami i te nasze wybuchające żuki:-) Moja sympatia do Willisa i oglądanie każdego filmu z nim skończyła się po tym co zrobił ze swoją ikoniczną rolą w Szklanej pułapce 5. Nie widziałem od tej pory żadnego filmu a nawet mi się obiło o uszy że jego kumple się od niego odwracają jak Sylvester Stallone, który wolał zaangażować do trzeciej części Niezniszczalnych Forda niż swojego kumpla. Nie wiem o co dokładnie chodziło, nie pamiętam już, ale wyszło że niezły buc z Willisa i to akurat mnie nie dziwi, bo to można powiedzieć o połowie Hollywood pewnie, ale coś w tym musi być jeśli kumpel nie najlepiej się wypowiada, podobnie Kevin Smith też nienajlepiej wspomina Willisa z pracy na planie jakiegoś filmu. W ogóle jak widzę na imdb w jakich filmach gra ostatnio, prawie same prosto na dvd, sensacyjniaki klasy B i C, to dochodzę do wniosku, że nasza polska wódka którą reklamował swego czasu chyba za bardzo uderzyła mu w głowę:-)
Mhm, właśnie w okolicy DH5 i trzecich Niezniszczalnych też przestałem interesować się Willisem, choć wcześniej uwielbiałem go. Zastanawia mnie, czy naprawdę jest tak bucowaty, jak przedstawiają go inni ludzie z branży. Kilka lat temu trafiłem na kilka wywiadów z nim i wydawał się być naprawdę spoko. Wyluzowany facet z dystansem do siebie, poczuciem humoru itd. Ostatnio zaś wszyscy tak na niego psioczą, że nawet mnie się ta niechęć udzieliła…
W „Lucky Number Slevin” zagrał genialnego seryjnego mordercę <3