24: Dziedzictwo
Fenomen z początku XXI wieku. Rewolucja telewizyjna. Serial, który zapoczątkował nową epokę szklanego ekranu. Osiem pełnych sezonów, jedna mini-seria, film, seriale internetowe, gry, komiksy, książki, figurki… potem przyszedł czas na „Dziedzictwo”. Czy twórcy stanęli na wysokości zadania? Czy nowy serial może konkurować ze swoim pierwowzorem? Jak sprawdzili się nowi bohaterowie? A jak poradzili sobie starzy? O tym i wielu innych tematach usłyszycie w dzisiejszej audycji.
Podcast: Play in new window | Download


Ciekawość wzbudziły we mnie tylko 3 ostatnie odcinki, które mocniej starały się oddać klimat oryginalnego serialu, jednak w znacznie słabszy sposób. 🙁 po pierwsze, kuleje tempo, przez 12 odcinków wszystko galopuje, twist za twistem. I może faktycznie nie działo się wiele więcej, jednak szybko zapominano o tym, co się wydarzyło. Bo i po co, skoro zaraz trzeba będzie kończyć serial. Sporo głównych wątków można było przewidzieć wcześniej. Bo albo twórcy zaserwowali nam to we wcześniejszym odcinku, albo jest po prostu charakterystycznym elementem serialu (fanserwis wspomniany przez mando do dobre określenie). Początkowo myślałem, że brakuje tylko sceny włamania do ambasady obcego mocarstwa, ale… myślę, że mamy jej odpowiednik.
Nie wiem czy każdy widział taki sneak peak/trailer/promo (zwał jak zwał), gdzie postacie pozują w bazie CTU, sztucznie się szczerząc. Takie są postacie w serialu. I taki jest serial. Sztuczny, nienaturalny, wygładzony i ugrzeczniony. Na postacie miło się patrzy, ale są płytkie, brakło ich rozwoju. W skali od 1 do 10 daję 5, chociaż przy 7–8 odcinku byłem w stanie rozważyć 4.
Na uwagę zasługuje za to 24 Legacy: The Raid. Wirtualny prequel do serialu, który odrobinę odchodzi od założeń serialu, ale to chyba właśnie największy plus. Legacy może właśnie miałoby większe szanse być dobrym serialem, gdyby nie próbowało usilnie być 24 godzinami.