The fall

Gil­lian Ander­son zarze­ka­ła się po zakoń­cze­niu pra­cy nad „Z archi­wum X”, że do tele­wi­zji nie powró­ci. Na szczę­ście dla nas, dała się jed­nak namó­wić i może­my ją ostat­nio podzi­wiać w aż dwóch tele­wi­zyj­nych pro­duk­cjach. „Han­ni­ba­lu”, gdzie wypa­da świet­nie (co jest o tyle dużą sztu­ką, że nie ma tam co grać) oraz w mini­se­ria­lu BBC „The fall”, któ­ry moim zda­niem w peł­ni zasłu­że­nie stał się jed­nym z naj­więk­szych hitów tej sta­cji w ostat­nich latach.

Na pierw­szy rzut oka nie­wie­le zwia­sto­wa­ło tak duży suk­ces. Fabu­ła „The fall” krę­ci się bowiem wokół spra­wy seryj­ne­go mor­der­cy kobiet, któ­ry gra­su­je w Bel­fa­ście. Czy może być coś bar­dziej sztam­po­we­go w przy­pad­ku kina poli­cyj­ne­go? Ale szyb­ko oka­zu­je się, że ta typo­wa z pozo­ru opo­wieść prze­cho­dzi na znacz­nie wyż­szy poziom. Duża w tym zasłu­ga kil­ku rze­czy. Począw­szy od dla mnie bar­dzo zaska­ku­ją­cej czy­li wybo­ru miej­sca akcji. Oka­zu­je się, że jej umiej­sco­wie­nie w Irlan­dii Pół­noc­nej deter­mi­nu­je bar­dzo wie­le wąt­ków i pod­no­si poziom dra­ma­ty­zmu. Powiem szcze­rze, że sądzi­łem, że po zawie­sze­niu bro­ni przez IRA sytu­acja w tej pro­win­cji Wiel­kiej Bry­ta­nii się znor­ma­li­zo­wa­ła. Jeże­li serial nie ubar­wia to nie mogłem się bar­dziej mylić. Śle­dząc bowiem pra­cę poli­cji obser­wu­je­my tak­że cały czas swo­istą woj­nę jaką pro­wa­dzi z nią część spo­łe­czeń­stwa Irlan­dii Pół­noc­nej, a wąt­ki te są bar­dzo cie­ka­wie i umie­jęt­nie poprowadzone.

Dru­gim czyn­ni­kiem jest zesta­wie­nie pra­cy poli­cji (i życia pry­wat­ne­go ich funk­cjo­na­riu­szy) z życiem pry­wat­nym seryj­ne­go mor­der­cy. Widz od razu pozna­je jego toż­sa­mość i przez cały seans stop­nio­wo dowia­du­je­my się co raz wię­cej o tym jak wyglą­da jego podwój­ne życie. To nor­mal­ne. Z żoną, dwój­ką dzie­ci, w porad­ni psy­cho­lo­gicz­nej gdzie pra­cu­je. I to ukry­te. Kie­dy ślę­czy w Inter­ne­cie nad wybo­rem kolej­nej ofia­ry, pod­kra­da bie­li­znę przy­szłym ofia­rom i w koń­cu zabi­ja. Powie­cie, że to nie novum, bo mamy prze­cież „Dexte­ra”, któ­ry już osiem sezo­nów opo­wia­da o życiu seryj­ne­go mor­der­cy. Novum pole­ga na tym, że Paul Spec­tor (mor­der­ca z „The fall”) to postać dużo bar­dziej zwy­czaj­na, a przez to po sto­kroć bar­dziej wia­ry­god­na i prze­ra­ża­ją­ca niż komik­so­wy Dexter Morgan.

Co waż­ne, wątek seryj­ne­go mor­der­cy jest tyl­ko jed­nym z wie­lu, a wszyst­kie wąt­ki pobocz­ne pre­zen­tu­ją się inte­re­su­ją­co i cie­ka­wie budu­ją kli­mat opo­wie­ści. Duża w tym zasłu­ga świet­nie skon­stru­owa­nych posta­ci. Wspo­mi­na­łem przy oka­zji „Ame­ri­can Hor­ror Sto­ry” o umie­jęt­no­ści twór­ców radze­nia sobie z dużą ilo­ścią boha­te­rów i „The fall” rów­nież wypa­da w tym wzglę­dzie bar­dzo dobrze. Głów­ni anta­go­ni­ści to Inspek­tor Stel­la Gib­son (zja­wi­sko­wa Gil­lian Ander­son) oraz wzmian­ko­wa­ny Paul Spec­tor (Jamie Dorman). Ich życie zosta­je skon­fron­to­wa­ne celem zapre­zen­to­wa­nia jak bar­dzo róż­ni, choć jed­no­cze­śnie podob­ni są do sie­bie. Ale to tyl­ko głów­ni boha­te­ro­wie dra­ma­tu, a posta­ci pobocz­nych jest mnó­stwo. Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­ją jed­nak posta­cie kobie­ce, któ­re zda­ją się domi­no­wać wyjąt­ko­wo moc­no nad męż­czy­zna­mi. Daw­no w żad­nym seria­lu nie widzia­łem tak cie­ka­wie i róż­no­rod­nie spor­tre­to­wa­nych kobiet i to zarów­no ze stro­ny poli­cji (Inspek­tor Gib­son, jej asy­stent­ka Daniel­le Fering­ton, czy pani pato­log Reed Smith) jak i „cywi­lów” (żona Spec­to­ra, mło­do­cia­na Katie, czy pacjent­ka Spec­to­ra Liz Tay­lor). Ale wszyst­kie posta­cie łączy jed­no. Są świet­ne zagra­ne i jak wszyst­ko w tym seria­lu są z jed­nej stro­ny bar­dzo wia­ry­god­ne, a z dru­giej bar­dzo nie­jed­no­znacz­ne. Bo w „The fall” nic nie jest czar­no białe.

„The fall” to dra­mat psy­cho­lo­gicz­ny i film poli­cyj­ny sta­wia­ją­cy wie­le inte­re­su­ją­cych pytań i uni­ka­ją­cy pro­stych odpo­wie­dzi. Świet­nie zagra­ny, bar­dzo dobrze napi­sa­ny i dość nie­ty­po­wy jak na tego rodza­ju pro­duk­cję. Ma rela­tyw­nie powol­ne tem­po i bli­żej mu raczej do skan­dy­naw­skich kry­mi­na­łów Man­kel­la niż stan­dar­do­wej opo­wie­ści o seryj­nych mor­der­cach (vide „Cri­mi­nal minds”). Dobrze być na to przy­go­to­wa­nym, bo choć moim zda­niem bar­dzo uda­na to pro­duk­cja i war­to się z nim zapo­znać, to nie każ­de­mu ta histo­ria i spo­sób jej zapre­zen­to­wa­nia przy­pad­nie do gustu.

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.