Obcy

W cywi­li­zo­wa­nych kino­wo kra­jach pre­mie­ra „Pro­me­te­usza”, czy­li dłu­go ocze­ki­wa­ne­go pre­qu­ela do „Obce­go” była jakiś czas temu. U nas film do kin wcho­dzi dopie­ro 20 lip­ca, a ja w ocze­ki­wa­niu na pre­mie­rę posta­no­wi­łem odświe­żyć sobie całą serię. W naj­bliż­szych dniach posta­ram się zamie­ścić krót­kie reflek­sje po sean­sach poszcze­gól­nych czę­ści, zakoń­czo­ną recen­zją nowe­go fil­mu Scotta.

Jestem wiel­kim fanem obce­go i całe­go uni­wer­sum, a samą serię uwa­żam za abso­lut­nie dosko­na­łą. Mamy tu czte­rech róż­nych reży­se­rów i czte­ry róż­ne, uni­kal­ne podej­ścia do tema­tu. We współ­cze­snym kinie to rzad­kość aby kon­ty­nu­acje mając z jed­nej stro­ny wspól­ny rdzeń zacho­wy­wa­ły uni­kal­ny cha­rak­ter (mi przy­cho­dzi na myśl chy­ba tyl­ko „Mis­sion Impos­si­ble”). Ale każ­da legen­da ma swój począ­tek. Dziś naro­dzi­ny – „Obcy” Ridleya Scotta.

Myślę, że nikt z eki­py któ­ra nakrę­ci­ła „Obce­go – Ósme­go pasa­że­ra Nostro­mo” nie mógł śnić nawet przy jak kul­to­wym fil­mie dane im jest pra­co­wać. Ale na suk­ces nie trze­ba było dłu­go cze­kać, cze­go naj­lep­szym dowo­dem było uzna­nie kry­ty­ków, uwiel­bie­nie widzów i nagro­dy na cze­le z Osca­rem za naj­lep­sze efek­ty wizu­al­ne dla twór­ców z H.R. Gige­rem i Car­lo Ram­bal­dim w skła­dzie. Jak film bro­ni się po ponad 30 latach od premiery?

Po pro­stu perfekcyjnie.

Za co ja naj­bar­dziej cenię „Obce­go” Scot­ta? Po pierw­sze za dosko­na­łą sce­no­gra­fię. Zawsze przy oka­zji więk­szo­ści recen­zji fil­mu na pierw­szy plan wysu­wa się pro­jekt same­go mon­strum. Ale na mnie cały czas naj­więk­sze wra­że­nie robi sce­no­gra­fia. Nie­sa­mo­wi­ta, klau­stro­fo­bicz­na, i dosko­na­le budu­ją­ca napię­cie. I to zarów­no w sce­nach na pla­ne­to­idzie, jak i we wnę­trzach same­go Nostro­mo. Już począt­ko­wo sekwen­cja w któ­rej śle­dzi­my wraz z kame­rą wnę­trza stat­ku świet­nie budu­je nastrój. Uwiel­biam to nie­śpiesz­ne otwar­cie fil­mu. Co naj­waż­niej­sze pro­jek­ty H.R. Gige­ra oraz Bria­na John­so­na w ogó­le się nie zesta­rza­ły, co tyl­ko budzi we mnie jesz­cze więk­szą cie­ka­wość w sto­sun­ku do „Pro­me­te­usza”. Czy nowa eki­pa da radę im dorównać?

Po dru­gie spo­sób budo­wa­nia napię­cia. Jak dla mnie to jest po pro­stu mistrzow­ska robo­ta zre­ali­zo­wa­na w opar­ciu o dosko­na­łe popro­wa­dze­nie rela­cji pomię­dzy poszcze­gól­ny­mi człon­ka­mi zało­gi (oficerowie/załoga, oficerowie/oficer nauko­wy), stop­nio­we odkry­wa­nie kolej­nych ele­men­tów ukła­dan­ki (kapi­tal­nie wypa­da tutaj wpro­wa­dze­nie „Mat­ki” czy­li tajem­ni­cze­go cen­tral­ne­go kom­pu­te­ra) no i oczy­wi­ście pre­zen­ta­cję same­go obce­go. Scot­to­wi uda­ła się nie lada sztu­ka – dopro­wa­dze­nia widza na skraj fote­la, bez prze­sad­nej eks­po­zy­cji potwo­ra. Prze­cież sam obcy w peł­nej kra­sie poja­wia się dopie­ro pod koniec filmu!

I w koń­cu rzecz na któ­rą nie wszy­scy zwra­ca­ją uwa­gę. Spo­sób pro­wa­dze­nia kame­ry i gra świa­teł. Po pro­stu uwiel­biam to co zro­bił Ridley Scott w tym fil­mie. Wyko­rzy­stu­jąc pro­ste spo­so­by – czę­ste zasto­so­wa­nie sta­tycz­nej kame­ry obser­wu­ją­cej poczy­na­nia boha­te­rów oraz „nie­do­świe­tle­nie” osią­gnął nie­sa­mo­wi­ty efekt koń­co­wy. Zwróć­cie uwa­gę na sce­nę kie­dy Dal­las, Ripley i Ash wcho­dzą do pomiesz­cze­nia w któ­rym z twa­rzy Kane znik­nął obcy. Albo koń­co­wą sce­nę kie­dy w miga­ją­cym świe­tle obser­wu­je­my Obce­go przy­kle­jo­ne­go do ścia­ny stat­ku. Dla mnie te sekwen­cje to gro­za w czy­stej postaci.

„Obcy” to mimo upły­wa­ją­cych lat nadal szczy­to­we osią­gnię­cie hor­ro­ru scien­ce fic­tion. Film, któ­ry zacho­wu­je świe­żość i nadal mro­zi krew w żyłach. Kame­ral­na, nie­śpiesz­na kwin­te­sen­cja stra­chu. Mam nadzie­ję, że do sean­su niko­go nie trze­ba zachę­cać. Ale jeże­li są na tej pla­ne­cie ludzie nie zna­ją­cy fil­mu to marsz nad­ra­biać zale­gło­ści! Tym bar­dziej, że wkrót­ce będzie nam dane się dowie­dzieć wię­cej o gene­zie historii.

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.