Cykl Wallanderowski – Henning Mankell
Po niespełna 6 latach od pierwszego spotkania, zakończyłem właśnie swą przygodę z Kurtem Wallanderem. Komisarz ze szwedzkiego Ystad, zapoczątkował modę na skandynawską prozę, a w moim przypadku odpowiada za powrót do literatury na której się wychowałem – kryminału.
Swoje odkrycie Henninga Mankella oraz wielu innych świetnych pisarzy zawdzięczam, jak wielu w Polsce kapitalnemu pomysłowi tygodnika „Polityka” i Wydawnictwa WAB, które w 2006 roku wypuściły po raz pierwszy serię kryminałów w ramach cyklu „Lato z kryminałem”. Seria okazała się ogromnym sukcesem, co według mnie zawdzięcza trzem podstawowym czynnikom – trafionym tytułom, niskiej cenie i dobremu pomysłowi sprzedaży kryminałów jako letniej lektury.
Przez pierwsze trzy lata trzon serii był niezmienny i obejmował po jednej książce z cyklu Wallanderowskiego Henninga Mankella, cyklu o Eberhardzie Mocku Marka Krajewskiego, trylogii marsylskiej Izzo oraz cyklu o Anastazji Kamieńskiej. Pomysł świetny bo w ramach serii otrzymywaliśmy cztery różne historie, rozgrywające się w różnych realiach historycznych, z różną atmosferą i odmienną koncepcją kryminału. Ja od początku uległem urokowi dwóch pisarzy Mankella oraz Jean Claude Izzo. Cyklem Wallanderowskim zaraz się zajmę, a myślę, że absolutnie wyjątkowa trylogia marsylska doczeka się kiedyś osobnego wpisu.
Na serię przygód Kurta Wallandera składa się dziewięć powieści. Osobiście najbardziej cenię „Mordercę bez twarzy”, „Zaporę” oraz moim zdaniem najlepszą – „O krok”. Z pozoru każda z części cyklu to klasyczny kryminał, co więc czyni przygody komisarza z Ystad tak fascynującymi? Według mnie na tę wyjątkowość składają się.
Po pierwsze ‑unikalność postaci Kurta Wallandera. Nie jest mistrzem dedukcji jak Sherlock Holmes czy Hercules Poirot, nie odznacza się sprawnością fizyczną i zdolnościami do wychodzenia z tarapatów jak Philip Marlowe, wystrzega się noszenia broni i strzelania oraz permanentnie zmaga się z własnymi słabościami – zdrowiem (cukrzyca, nadwaga) i skomplikowanymi relacjami z bliskimi. Jak na bohatera jest … zwyczajny. I dlatego wydaje się nam bliski. Boryka się ze zwyczajnymi problemami, a z drugiej strony dzięki wytężonej pracy i uporowi potrafi się wznieść na wyżyny i rozwiązać najtrudniejsze zagadki kryminalne – a tych nie brakuje.
Szwecja w ujęciu Henninga Mankella to kraj pełen sprzeczności borykający się z wieloma wewnętrznymi problemami. Siła jego powieści tkwi w tym, że główny wątek kryminalny ma nas zainteresować, ale przede wszystkim skłonić do głębszej refleksji. A Mankell nie unika trudnych tematów takich jak stosunek Szwedów do imigrantów („Morderca bez twarzy”), przestępstwa gospodarcze („Mężczyzna, który się uśmiechał”), problem rozpadu Związku Radzieckiego i działań tajnych służb („Psy z Rygi”, „Niespokojny człowiek”), czy terroryzmu („Biała Lwica”, „Zapora”) i co najważniejsze potrafi świetnie pisać.
Znakiem rozpoznawczym serii stała się wykreowana przez Mankella ciężka atmosfera. Wallander w każdej powieści walczy na kilku frontach. Z samym sobą, rodziną, współpracownikami, a przede wszystkim z czasem. Widzimy codzienne starania Ystadzkiej ekipy, a okazuje się, że praca policjanta to nie serial przygodowy tylko żmudne zmagania z biurokracją, dziennikarzami i śmiercią. I choć jak w życiu tak i w historii Kurta Wallandera zdarzają się słabsze momenty, mniej ciekawe śledztwa oraz potknięcia, przez ostatnie lata zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić i gdy odkładałem na półkę „Niespokojnego człowieka” było mi szkoda, że już się z nim nie spotkam.
„Lato z kryminałem” to kapitalny pomysł, choć jak w przypadku serii poziom książek bywa różny. Powieści Marka Krajewskiego o Eberhardzie Mocku, które były w ostatnich latach ogromnie popularne, nagradzane i komplementowane zawiodły mnie mocno. Dlaczego? Okazało się, że za fasadą precyzyjnie odwzorowanego Breslau nic się nie kryje, a główny bohater jest według mnie tak przekombinowany, że wypada po prostu sztucznie. Na szczęście „Lato z kryminałem” nadal ewoluuje. Systematycznie prezentowani są nowi pisarze (fantastyczne pisarsko powieści Marthy Grimes),a w tym roku po raz pierwszy pojawi się również zimowa edycja cyklu. Cieszy mnie to niezmiernie ze względu na fakt, że dzięki serii miałem okazję na nowo rozkochać się w kryminałach i poznać dzieła świetnych pisarzy.
Tekst ukazał się pierwotnie na Jerry’s Tales. Skomentuj pod pierwotnym postem!