Coś na progu

Odkąd poja­wi­ły się pierw­sze infor­ma­cje, że zespół odpo­wie­dzial­ny za maga­zyn „Lśnie­nie” bie­rze się za nowy pro­jekt byłem nie­zmier­nie cie­kaw efek­tów. „Lśnie­nie” było maga­zy­nem o dużym poten­cja­le, któ­ry nie­ste­ty w moim odczu­ciu nie był w peł­ni wyko­rzy­sta­ny. Nie­mniej samo cza­so­pi­smo wspo­mi­nam dobrze, w szcze­gól­no­ści ze wzglę­du na fakt, że dzię­ki nie­mu po raz pierw­szy zetkną­łem się z audiobookiem.

Krót­ko po zło­że­niu zamó­wie­nia (dys­try­bu­cja „Coś na pro­gu” na razie moż­li­wa jest głów­nie poprzez stro­nę inter­ne­to­wą) mój egzem­plarz zna­lazł się w skrzyn­ce pocz­to­wej. Krót­ki rzut oka na zawar­tość zaostrzył mi ape­tyt. Seria arty­ku­łów poświę­co­nych H.P. Love­cra­fto­wi i jego twór­czo­ści, dwie opo­wie­ści (Edward Lee, Ste­fan Gra­biń­ski), część poświę­co­na kry­mi­na­łom oraz kil­ka arty­ku­łów i róż­nych felie­to­nów.  Cał­kiem smakowicie.

Wie­dzio­ny cie­ka­wo­ścią na pierw­szy rzut wzią­łem nie­pu­bli­ko­wa­ne wcze­śniej w Pol­sce opo­wia­da­nie Edwar­da Lee pt. „Makak”. Ten gość jest napraw­dę ostro popie­przo­ny. Zwa­żyw­szy, że wydaw­nic­two Repli­ka już zapo­wie­dzia­ło dwie kolej­ne książ­ki Lee, świet­na pas­sa jaką miał w naszym kra­ju w 2011 roku może być pod­trzy­ma­na. Dru­ga opo­wieść to nowe­la kla­sy­ka pol­skiej opo­wie­ści nie­sa­mo­wi­tej Ste­fa­na Gra­biń­skie­go czy­li „Engra­my Sza­te­ry”. Wstyd przy­znać, ale nie mia­łem oka­zji zapo­znać się z doko­na­nia­mi Gra­biń­skie­go. Moje wra­że­nia po lek­tu­rze? Bar­dzo dobre. A ze wzglę­du na ostat­nie wyda­rze­nia jakie mia­ły miej­sce w Pol­sce fabu­ła opo­wie­ści powo­do­wa­ła u mnie dodat­ko­wy zim­ny dreszcz. Prze­czy­taj­cie a prze­ko­na­cie się o czym mówię. Świet­ny pomysł aby w trak­cie trwa­nia roku Gra­biń­skie­go tak­że w takiej for­mie pro­mo­wać jego twórczość.

Po dwóch świet­nych tek­stach fabu­lar­nych zapo­zna­łem się z głów­nym tema­tem nume­ru. Nie ukry­wam, że jestem wiel­kim fanem Love­cra­fta, a poświę­co­ne jemu i jego pra­com arty­ku­ły w „Coś na pro­gu” są róż­no­rod­ne, inte­re­su­ją­ce i na bar­dzo dobrym pozio­mie. Szcze­gól­nie god­ne uwa­gi są  tek­sty poświę­co­ne waż­nej, a w Pol­sce mało zna­nej gałę­zi twór­czo­ści pisa­rza czy­li listom i ese­jom oraz arty­kuł o ponad­cza­so­wo­ści jego pro­zy. Obcho­dzo­na wła­śnie 75-ta rocz­ni­ca śmier­ci pisa­rza to świet­na oka­zja aby przy­bli­żyć jego twór­czość. Kolej­ny raz widać, że eki­pa two­rzą­ca pismo mia­ła wyjąt­ko­wo prze­my­śla­ną kon­cep­cję nume­ru. Duże brawa.

„Coś na pro­gu” to w zamy­śle jego twór­ców nie tyl­ko hor­ror i opo­wie­ści nie­sa­mo­wi­te, ale tak­że kry­mi­nał repre­zen­to­wa­ny w nume­rze przez inte­re­su­ją­cy (choć zawie­ra­ją­cy mnó­stwo spoj­le­rów) arty­kuł poświę­co­ny cyklo­wi Wal­len­de­row­skie­mu Man­kel­la oraz tekst o Bory­sie Aku­ni­nie. Lubię kry­mi­na­ły, zatem z moje­go punk­tu widze­nia takie uzu­peł­nie­nie tema­tów to świet­na sprawa.

Jed­nak blo­ki tema­tycz­ne to nie wszyst­ko. W nume­rze mamy tak­że mię­dzy inny­mi tekst Dawi­da Kaina poświę­co­ny bar­dzo mod­ne­mu i gło­śne­mu ostat­nio (tak­że w Pol­sce) nur­to­wi Bizar­ro Fic­tion (mój umysł tego nie ogar­nia), czy napi­sa­ny nie­zwy­kle cie­ka­wie i pro­fe­sjo­nal­nie arty­kuł o ani­mo­wa­nej japoń­skiej gro­zie. A na deser są jesz­cze felie­to­ny Bart­ka Czar­to­ry­skie­go oraz Mar­ci­na Wroń­skie­go. Dużo inte­re­su­ją­cych, dobrze napi­sa­nych tek­stów. Na koniec krót­ko o wyglą­dzie gaze­ty. Podo­ba mi się zabieg z wyda­niem pisma w for­ma­cie książ­ko­wym. Zawar­tość jest czar­no-bia­ła, ale gra­ficz­nie i edy­cyj­nie bez zarzutu.

Lubię być pozy­tyw­nie zaska­ki­wa­ny, a nowe cza­so­pi­smo „Coś na pro­gu” to zde­cy­do­wa­nie bar­dzo przy­jem­na nie­spo­dzian­ka i dosko­na­le wyda­ne 8,9 zł. Widać, że eki­pa wydaw­ni­cza wie­le się nauczy­ła od cza­sów „Lśnie­nia” i od począt­ku mia­ła bar­dzo dobrą i prze­my­śla­ną kon­struk­cję pierw­sze­go nume­ru. Tek­sty róż­no­rod­ne i inte­re­su­ją­ce, a wszyst­ko razem spój­ne i dobrze wyda­ne. Liczę, że czy­tel­ni­cy nie zawio­dą, a wydaw­nic­two sto­ją­ce za „Coś na pro­gu” czy­li Dobre Histo­rie nie spo­cznie na lau­rach i kolej­ne nume­ry tak­że będą na podob­nie wyso­kim pozio­mie. Polecam!

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.