Hellblazer według Briana Azzarello

W ramach sys­te­ma­tycz­ne­go wpro­wa­dza­nia na nasz rynek kolej­nych tytu­łów z imprin­tu Ver­ti­go, Egmont roz­po­czął wyda­wa­nie komik­sów z serii „Hel­l­bla­zer”. Pierw­sze dwa albu­my zbie­ra­ją cały run Bria­na Azza­rel­lo, któ­ry pra­co­wał przy serii w latach 2000–2002, i sta­no­wią spój­ną, zamknię­tą opo­wieść roz­pi­sa­ną na ponad 30 zeszy­tów. Jer­ry, któ­ry komik­so­we przy­go­dy Joh­na Con­stan­ti­ne­’a czy­tał do tej pory jedy­nie w inter­pre­ta­cji Enni­sa oraz Ala­na Moore­’a, posta­no­wił spraw­dzić, co do powie­dze­nia w tej mate­rii ma Azza­rel­lo. Dla­cze­go war­to z oce­ną tych komik­sów wstrzy­mać się aż do zakoń­cze­nia lek­tu­ry i nie zra­żać się dys­ku­syj­nym otwar­ciem cało­ści? Co sta­no­wi o sile tej opo­wie­ści? A jakie są jej wady? Dla­cze­go momen­ta­mi jest to lek­tu­ra nie­przy­jem­na, a mimo to satys­fak­cjo­nu­ją­ca? I w koń­cu: czy war­to zapo­znać się z tą inter­pre­ta­cją „Hel­l­bla­ze­ra”? Posłuchajcie!

„Hel­l­bla­ze­ra” tom pierw­szy oraz tom dru­gi autor­stwa Azza­rel­lo kupi­cie oczy­wi­ście w skle­pie Egmontu.


Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.