Terror

W krót­kim okre­sie cza­su w róż­nych miej­scach tra­fi­łem na wzmian­ki o powie­ści Dana Sim­mon­sa „Ter­ror”. Wszyst­kie te arty­ku­ły łączy­ło jed­no – zachwyt nad książ­ką. W ramach eks­pe­ry­men­tu z nowym dla mnie auto­rem posta­no­wi­łem spraw­dzić siłę raże­nia książ­ki na wła­snej skórze.

Dan Sim­mons poku­sił się o nie­zwy­kły lite­rac­ki eks­pe­ry­ment – odtwo­rze­nie wyda­rzeń jakie mia­ły miej­sce w cza­sie ark­tycz­nej wypra­wy Sir Joh­na Fran­kli­na, któ­rej celem było odkry­cie Przej­ścia Pół­noc­no-Zachod­nie­go. Odtwo­rze­nie wyda­rzeń, ponie­waż wypra­wa ta to jeden z naj­bar­dziej tajem­ni­czych przy­pad­ków w histo­rii Kró­lew­skiej Mary­nar­ki Wojen­nej. W 1845 roku Sir John Fran­klin wyru­szył wraz z 128 człon­ka­mi zało­gi na stat­kach Ere­bus i Ter­ror z Wiel­kiej Bry­ta­nii. Dwa okrę­ty, duma Kró­lew­skiej Mary­nar­ki Wojen­nej oraz 129 człon­ków wypra­wy prze­pa­dło bez wieści.

Opis na okład­ce gło­si „Wybu­cho­wa mie­szan­ka reali­zmu histo­rycz­ne­go, powie­ści gotyc­kiej i sta­ro­żyt­nej mito­lo­gii” i wyjąt­ko­wo trud­no się z nim nie zgo­dzić. Sim­mon­so­wi uda­ła się bowiem nie­zwy­kła sztu­ka napi­sa­nia wyjąt­ko­wej, wie­lo­wąt­ko­wej i wie­lo­wy­mia­ro­wej histo­rii. Na pierw­szym pozio­mie mamy powieść histo­rycz­ną. Autor prze­ko­pał się przez więk­szość dostęp­nych źró­deł opi­su­ją­cych eks­pe­dy­cję Fran­kli­na (w tym tak egzo­tycz­nych jak doku­men­ty doty­czą­ce bada­nia jako­ści kon­serw Gold­ne­ra – skła­do­wej pro­wian­tu na stat­kach) i stwo­rzył wyjąt­ko­wą, autor­ską pró­bę rekon­struk­cji histo­rycz­nych wyda­rzeń jakie mia­ły miej­sce w cza­sie wypra­wy w latach 1845 – 1849. Ten pierw­szy poziom książ­ki to nie­sa­mo­wi­ta, wstrzą­sa­ją­ca lek­tu­ra w trak­cie, któ­rej obser­wu­je­my wal­kę boha­te­rów wypra­wy naj­pierw o histo­rycz­ny suk­ces (odna­le­zie­nie Przej­ścia Pół­noc­no-Zachod­nie­go), a następ­nie po pro­stu o prze­trwa­nie. To poru­sza­ją­ca histo­ria poka­zu­ją­ca codzien­ne wal­kę człon­ków wypra­wy z eks­tre­mal­ny­mi warun­ka­mi przy­ro­dy, zim­nem i gło­dem. To tak­że fascy­nu­ją­ce stu­dium ludz­kich cha­rak­te­rów i zacho­wań w sytu­acjach ekstremalnych.

Na pozio­mie dru­gim mamy gotyc­ką powieść gro­zy. Feral­na eks­pe­dy­cja oprócz codzien­nych zma­gań z warun­ka­mi atmos­fe­rycz­ny­mi musi pod­jąć wal­kę z Czymś. Z Czymś co przy­cho­dzi z lodu. Z Czymś co wyda­je się polo­wać na mary­na­rzy pozo­sta­jąc jed­no­cze­śnie dla nich nie uchwyt­ne…  Bez obaw Sim­mons oka­zu­je się zbyt dobrym pisa­rzem aby świet­ną powieść histo­rycz­ną zamie­nić na pro­ste gore. Wąt­ki gro­zy są pro­wa­dzo­ne nie­zwy­kle umie­jęt­nie i sta­no­wią swo­isty łącz­nik pomię­dzy pierw­szym i trze­cim z ele­men­tów powie­ści – eski­mo­ską mito­lo­gią. Eru­dy­cja Sim­mon­sa i jego świet­ny styl pozwa­la­ją na stwo­rze­nie per­fek­cyj­nej mie­szan­ki ze wszyst­kich powyż­szych składników.

Nie chcę zdra­dzać zbyt wie­le z fabu­ły aby nie psuć czy­tel­ni­kom zaba­wy. Nie psuj­cie jej sobie sami stu­diu­jąc przed lek­tu­rą losy eks­pe­dy­cji Fran­kli­na. Ja bawi­łem się wyśmie­ni­cie poświę­ciw­szy czas na prze­stu­dio­wa­nie, któ­re ele­men­ty histo­rii były wytwo­rem wyobraź­ni auto­ra, a któ­re napi­sa­ło życie. Nie mia­łem oka­zji zapo­znać się z inny­mi doko­na­nia­mi Ame­ry­ka­ni­na, ale  dzię­ki lek­tu­rze „Ter­ro­ru” Sim­mons wsko­czył na moją listę auto­rów do nad­ro­bie­nia. To uni­ka­to­wa powieść, któ­rą pole­cam z całe­go ser­ca każ­de­mu, bo każ­dy znaj­dzie w niej coś dla sie­bie. A zwa­żyw­szy na nad­cho­dzą­cą wio­snę mamy chy­ba teraz dobry moment aby roz­po­cząć ark­tycz­ną podróż śla­da­mi sir Joh­na Fran­kli­na. Sprawdź­cie gdzie Was ona doprowadzi.

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.