O przemocy, seksie i dojrzałym odbiorcy

Przy oka­zji nowej odsło­ny „Grand Theft Auto” jak bume­rang wró­cił temat prze­mo­cy w grach. O samym źró­dle zamie­sza­nia nie zamie­rzam się wypo­wia­dać, bo fanem serii nigdy nie byłem i w „GTA V” nie gra­łem, ale obser­wu­jąc toczą­ce się dys­ku­sje i pada­ją­ce z obu stron bary­ka­dy argu­men­ty posta­no­wi­łem w koń­cu zabrać się za wpis, któ­ry cho­dzi za mną od daw­na. O prze­mo­cy, sek­sie i doj­rza­łym odbiorcy.

Mam wra­że­nie, że żyje­my w dziw­nych cza­sach. Teo­re­tycz­nie cen­zu­ry nie ma, twór­cy mogą poka­zać w zasa­dzie wszyst­ko, a do tego sys­te­ma­tycz­nie rośnie gru­pa doro­słych odbio­rów (pop)kultury. Wyda­wa­ło­by się iż  logicz­nym zało­że­niem jest, że  w ramach tej­że popkul­tu­ry powin­ni­śmy otrzy­my­wać co raz wię­cej inte­re­su­ją­cych dzieł skie­ro­wa­nych dla doj­rza­łe­go odbior­cy. Doj­rza­łe­go, czy­li takie­go, któ­ry moż­ne zostać przez twór­ców, jeże­li uzna­ją oni to za sto­sow­ne, ura­czo­ny tre­ścia­mi powszech­nie uwa­ża­ny­mi za moc­ne i kon­tro­wer­syj­ne. Moim zda­niem nie­ste­ty, więk­szość tego co mamy ser­wo­wa­ne ogra­ni­cza się do prze­mo­cy, sek­su, nar­ko­ty­ków i wul­gar­ne­go języ­ka. A śro­dek do celu, któ­rym powin­no być wywo­ła­nie u odbior­cy róż­no­ra­kich emo­cji, zachę­ce­nie do reflek­sji, czy po pro­stu dostar­cze­nie mu roz­ryw­ki stał się dla wie­lu twór­ców celem samym w sobie.

By roz­ja­śnić nie­co mój pogląd na spra­wę i zilu­stro­wać sed­no pro­ble­mu posłu­żę się przy­kła­da­mi z seria­lo­we­go podwór­ka. Pro­duk­cje takie jak „Rodzi­na Sopra­no”, „Seks w wiel­kim mie­ście” czy kostiu­mo­wy „Rzym” (ciśnie mi się na usta „The Wire” przez wie­lu uwa­ża­ny za naj­lep­szy serial jaki powstał, ale nie­ste­ty nigdy go nie oglą­da­łem) na zawsze odmie­ni­ły tele­wi­zję. Dostar­cza­ły widzom roz­ryw­ki, prze­su­wa­ły gra­ni­ce tego co na ekra­nie moż­na poka­zać i powie­dzieć, ale ofe­ro­wa­ły tak­że wie­le wię­cej. Sta­cja HBO, któ­ra była pro­du­cen­tem tych seria­li sta­ła się głów­nym fila­rem i ini­cja­to­rem tele­wi­zyj­nej rewo­lu­cji jaka doko­nu­je się na naszych oczach. Przez lata była wyznacz­ni­kiem wyso­kiej jako­ści i tego co może być ide­al­ną ilu­stra­cją dla pro­duk­cji skie­ro­wa­nych do doj­rza­łe­go widza.

Popu­lar­ność seria­li zaczę­ła rosnąć, zwięk­sza­ła się ich licz­ba i budże­ty na poszcze­gól­ne pro­duk­cje, ale nie­ste­ty odno­szę wra­że­nie, że ich jakość zaczę­ła sys­te­ma­tycz­nie spa­dać. Cały czas oczy­wi­ście powsta­ją chlub­ne wyjąt­ki jak choć­by rewe­la­cyj­ny „Ame­ri­can Hor­ror Sto­ry”, któ­ry ocie­ka­jąc sek­sem i prze­mo­cą daje widzo­wi o wie­le wię­cej. Nie­ste­ty zasad­ni­czo pro­du­cen­ci odkry­li co się sprze­da­je i w tym momen­cie prze­sta­li się inte­re­so­wać szu­ka­niem cze­goś inte­re­su­ją­ce­go, a współ­cze­sne seria­le coraz bar­dziej się do sie­bie upo­dab­nia­ją, ofe­ru­jąc w zasa­dzie to samo. Seks i prze­moc (naj­le­piej w kostiu­mo­wym wyda­niu). Dzi­wi mnie tyl­ko, że twór­cy nie widzą tego, co zaczy­na­ją dostrze­gać widzo­wie, iż  momen­ta­mi popa­da­ją w śmieszność.

Tra­fi­li­śmy jakiś czas temu z Żoną na serial – „Kon­tra: Świe­żą krew”. Pro­duk­cja ta zapo­wia­da­ła się na nowo­cze­sny obraz o służ­bach spe­cjal­nych. Nie ukry­wam, że dali­śmy się nabrać, choć już pierw­szy odci­nek powi­nien dać nam pogląd, że serial obiet­nic nie dotrzy­ma. Pierw­sza sce­na? Boha­te­ro­wie na moto­rach. Dru­ga sce­na? Seks z przy­pad­ko­wą kel­ner­ką. Trze­cia sce­na? Odstrze­li­wu­ją komuś gło­wę, co obser­wu­je­my oczy­wi­ście w peł­nej kra­sie. Pomy­śle­li­śmy jed­nak, że intry­ga zapo­wia­da się inte­re­su­ją­co (powią­za­nia ter­ro­ry­stycz­ne pomię­dzy Ame­ry­ką Połu­dnio­wą, kra­ja­mi arab­ski­mi i Euro­pą), a reali­za­cja stoi na stan­dar­do­wym obec­nie, wyso­kim pozio­mie zatem serial spraw­dzi­my. Nie­ste­ty oka­za­ło się, że to pro­duk­cja stra­co­nej szan­sy. Z odcin­ka na odci­nek robi­ło się coraz gorzej, a apo­geum naszej iry­ta­cji przy­szło w fina­le, kie­dy na 2 minu­ty przed koń­cem całe­go sezo­nu, a już po roz­wią­za­niu (sła­bym) wszyst­kich wąt­ków dosta­je­my obo­wiąz­ko­wą (była w każ­dym odcin­ku), moc­ną sce­nę ero­tycz­ną. Po co? Bo musia­ła być. A przy­kła­dy z seria­lo­we­go podwór­ka moż­na mno­żyć. Jeże­li nie wie­rzy­cie weź­cie dowol­ny chwa­lo­ny obec­nie serial dra­ma­tycz­ny sta­cji HBO, albo Show­ti­me i zrób­cie eks­pe­ry­ment. Jeże­li w przy­pad­ko­wo wybra­nym odcin­ku nie uświad­czy­cie goli­zny i fla­ków bar­dzo mnie zaskoczycie.

Podob­nie ma się z kinem, któ­re dla odmia­ny jest obję­te restryk­cja­mi wie­ko­wy­mi. W ostat­nich latach co raz czę­ściej sły­chać gło­sy narze­ka­nia, że fil­my robio­ne są pod zani­żo­ne kate­go­rie wie­ko­we (PG 13), tak aby się sprze­da­ły pośród jak naj­szer­sze­go gro­na odbio­rów. W efek­cie tego dosta­je­my czę­sto pro­duk­cje ugła­ska­ne i poli­tycz­nie popraw­ne do bólu. Z dru­giej stro­ny część twór­ców sam fakt, że film ma kate­go­rię R (oso­by poni­żej 17 roku życia mogą obej­rzeć film tyl­ko w towa­rzy­stwie rodzica/opiekuna) trak­tu­je jako rekla­mę i wyznacz­nik jako­ści. Nic bar­dziej myl­ne­go. Funk­cjo­no­wa­nie tych prze­pi­sów poka­zu­je, że pod­wyż­szo­ną kate­go­rię wie­ko­wą twór­cy muszą umieć wyko­rzy­stać. A więk­szość tego albo nie potra­fi, albo idzie na łatwi­znę i nie jeden film na takim podej­ściu się przejechał.

Dobry­mi przy­kła­da­mi są „Conan Bar­ba­rzyń­ca 3D” i „Szkla­na pułap­ka 5”. Twór­cy „Cona­na” posta­no­wi­li zmie­rzyć się z legen­dą fil­mu z 1982 roku. Zauwa­ży­li, moim zda­niem po czę­ści słusz­nie, że siła tam­te­go fil­mu tkwi­ła w jego bez­kom­pro­mi­so­wo­ści i bru­tal­no­ści cha­rak­te­ry­stycz­nej dla opo­wia­dań Howar­da. Nie­ste­ty uzna­li, że duża ilość cyfro­wej krwi zała­twi spra­wę i nikt nie zauwa­ży mizer­ne­go sce­na­riu­sza. Otrzy­ma­li­śmy tym samym dzie­ło dość kurio­zal­ne. Krwa­we i bru­tal­ne, ale z opo­wie­ścią przy­go­do­wą rodem z fil­mów dla 12-lat­ków. Ten roz­dź­więk czu­ło się przez cały film i przez to mimo nie­złe­go aktor­stwa i dobrej reali­za­cji film poległ w star­ciu z kla­sy­kiem. Nad „Szkla­ną pułap­ką 5” nie chce mi się nawet moc­no pastwić, bo to kopa­nie leżą­ce­go. Twór­cy szczy­ci­li się kate­go­rią R, dzię­ki któ­rej John McC­la­ne będzie mógł prze­kli­nać do woli i nie będą mu prze­ry­wa­ły wybu­chy jak w „Szkla­nej pułap­ce 4.0”. Tyl­ko co z tego? Czy nikt nie dostrzegł, że nawet usły­sze­nie z ekra­nu kul­to­we­go powie­dzon­ka nie zma­że nega­tyw­nych wra­żeń po seansie.

Mając wol­ną rękę twór­cy nie pró­bu­ją wyko­rzy­stać środ­ków jakie posia­da­ją do poru­sze­nia widza na róż­nych pozio­mach, a wszyst­ko, podob­nie jak przy seria­lach, spro­wa­dza się do bazo­wa­nia na naj­niż­szych instynk­tach. Ja napraw­dę nie ocze­ku­ję, że każ­dy film czy serial będzie wie­ko­pom­nym dzie­łem, wystar­czy mi porząd­na roz­ryw­ka. Szko­da tyl­ko, że pró­bu­je się mi ją dostar­czyć tak sche­ma­tycz­ny­mi i prze­wi­dy­wal­ny­mi meto­da­mi. Chciał­bym, żeby twór­cy czę­ściej mnie zaska­ki­wa­li, co dzia­ła bar­dziej na wyobraź­nię, niż pre­zen­to­wa­li wszyst­ko wprost.

Koń­cząc te nie­co cha­otycz­ne wywo­dy chciał­bym wró­cić na chwi­lę do gier, któ­re znaj­du­ją się w dość nie­ty­po­wej sytu­acji. Czę­sto sta­ją pod prę­gie­rzem (nie­daw­na afe­ra z „Dia­blo 3”, obec­na z „GTAV”) jako medium, któ­re depra­wu­je mło­de umy­sły. Wszy­scy zapo­mi­na­ją chy­ba o dwóch rze­czach, po pierw­sze gry już daw­no prze­sta­ły być towa­rem dla dzie­cia­ków. Nie bez powo­du na wie­lu tytu­łach wid­nie­je ozna­cze­nie (18+). I przede wszyst­kim. To co gry pró­bu­ją teraz poka­zać, a co wzbu­dza tak licz­ne kon­tro­wer­sje – kino pre­zen­tu­je od lat. Czę­sto w dużo moc­niej­szej for­mie. Czy prze­moc w grach jest w sta­nie bar­dziej wypa­czyć naszą psy­chi­kę niż ta na ekra­nie tele­wi­zo­ra? Moim zda­niem nie, ale to już chy­ba temat na osob­ną dyskusję.

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.