Fakty i fikcja w Black Sails

Dobry serial kostiu­mo­wy lub histo­rycz­ny zawsze potra­fi we mnie wywo­łać chęć wery­fi­ka­cji, któ­re z przed­sta­wio­nych posta­ci lub wyda­rzeń są praw­dzi­we oraz w jakim stop­niu. W koń­cu oprócz wąt­ków opar­tych na fak­tach, czę­sto poja­wią się ele­men­ty, boha­te­ro­wie, czy zda­rze­nia stric­te fik­cyj­ne. Co zatem jest praw­dą, a co wytwo­rem wyobraź­ni sce­na­rzy­stów? Odkąd zaczą­łem oglą­dać „Black Sails”, serial roz­gry­wa­ją­cy się w cza­sie Zło­tej Ery Pirac­twa i wyko­rzy­stu­ją­cy pew­ne moty­wy z „Wyspy Skar­bów” R. L. Ste­ven­so­na, temat zaczął mnie prze­śla­do­wać. W koń­cu posta­no­wi­łem się z nim zmie­rzyć i ku moje­mu zasko­cze­niu, serial któ­ry i tak uwa­ża­łem za bar­dzo dobry, jesz­cze zyskał w moich oczach. Posta­ram się odpo­wie­dzieć dla­cze­go, ale ze wzglę­du na fakt, że będę opi­sy­wał wyda­rze­nia histo­rycz­ne, ich odwzo­ro­wa­nie w seria­lu, a tak­że ele­men­ty z książ­ki Ste­ven­so­na, cały tekst będzie pełen spoj­le­rów. Bar­dzo pole­cam zatem zabrać się za serial, a do tek­stu wró­cić po seansie.

Zanim przej­dę jed­nak do seria­lu, chciał­bym przed­sta­wić parę kwe­stii ogól­nych zwią­za­nych z realia­mi histo­rycz­ny­mi epo­ki. Przyj­mu­je się, że Zło­ta Era Pirac­twa trwa­ła zale­d­wie dzie­sięć lat od 1715 do 1725 roku. Oczy­wi­ście pirac­two ist­nia­ło dużo wcze­śniej, lecz splot wie­lu róż­nych oko­licz­no­ści dopro­wa­dził do tego, że w tam­tym okre­sie kolo­nia New Pro­vi­den­ce i jej sto­li­ca Nassau były uzna­wa­ne za Pirac­ką Repu­bli­kę, a pirac­ka flo­ta sku­tecz­nie para­li­żo­wa­ła wymia­nę han­dlo­wą pomię­dzy Ame­ry­ką a Euro­pą. Dwa naj­istot­niej­sze wyda­rze­nia, któ­re się do tego przy­czy­ni­ły, to zakoń­cze­nie Hisz­pań­skiej Woj­ny Suk­ce­syj­nej oraz pewien tro­pi­kal­ny hura­gan z lip­ca 1715 roku.

W trak­cie Hisz­pań­skiej Woj­ny Suk­ce­syj­nej po jed­nej stro­nie kon­flik­tu wystę­po­wa­ła Hisz­pa­nia i Fran­cja, po dru­giej zaś Wiel­ka Bry­ta­nia, Holan­dia i Por­tu­ga­lia. Jed­nym z istot­nych ele­men­tów pro­wa­dzo­nych dzia­łań wojen­nych było zaś kor­sar­stwo. Wła­dze wyda­wa­ły pry­wat­nym przed­się­bior­com spe­cjal­ne zezwo­le­nia na dzia­łal­ność pole­ga­ją­cą na ata­ko­wa­niu jed­no­stek han­dlo­wych dru­giej stro­ny kon­flik­tu, oczy­wi­ście za odpo­wied­ni pro­cent łupu prze­ka­za­ny rzą­dzą­cym. Mia­ło to spa­ra­li­żo­wać wymia­nę han­dlo­wą pomię­dzy Euro­pą a Kolo­nia­mi i dopro­wa­dzić gospo­dar­kę adwer­sa­rzy (któ­rej istot­nym skład­ni­kiem były wła­śnie docho­dy z han­dlu) do zapa­ści. A tak­że zapew­nić wpły­wy do wła­sne­go budże­tu. Dzia­ła­nia te dopro­wa­dzi­ły do wzmo­żo­nej rekru­ta­cji zarów­no do Mary­nar­ki Wojen­nej, cier­pią­cej na per­ma­nent­ny brak rąk do pra­cy, jak i korsarzy.

War­to w tym miej­scu wska­zać na róż­ni­cę pomię­dzy kor­sa­rza­mi dzia­ła­ją­cy­mi ponie­kąd na zle­ce­nie swo­je­go Wład­cy, a pira­ta­mi zwa­ny­mi rów­nież buka­nie­ra­mi – mary­na­rza­mi wyję­ty­mi spod pra­wa i napa­da­ją­cy­mi na okrę­ty, bez wzglę­du na ich ban­de­rę. Wie­lu słyn­nych żegla­rzy para­ło się w tam­tym okre­sie kor­sar­stwem, w tym tak istot­ne w póź­niej­szym okre­sie posta­ci jak Hen­ry Jen­nings, czy Woodes Rogers (o któ­rym zde­cy­do­wa­nie wię­cej opo­wiem w dal­szej czę­ści). Zakoń­cze­nie dzia­łań wojen­nych poskut­ko­wa­ło tym, ze wie­lu ludzi morza, pły­wa­ją­cych na stat­kach wojen­nych oraz kor­sa­rzy dzia­ła­ją­cych na Kara­ibach i całym tere­nie Indii Zachod­nich (Kuby, Jamaj­ki, Baha­mów, czy Flo­ry­dy), zosta­ło prak­tycz­nie z dnia na dzień bez pra­cy. Pośród nich zna­leź­li się mię­dzy inny­mi Ben­ja­min Hor­ni­gold oraz Edward Thach (zna­ny póź­niej pod przy­dom­kiem „Czar­no­bro­dy”), a tak­że wspo­mnia­ny wcze­śniej Hen­ry Jen­nings. O ile jed­nak pierw­sza dwój­ka obra­ła od razu kurs na pirac­two, o tyle Jen­nings w lecie 1715 roku został mia­no­wa­ny dowód­cą jed­ne­go z pry­wat­nych okrę­tów „kor­sar­skich”, wcho­dzą­cych w skład flo­ty zgro­ma­dzo­nej przez Guber­na­to­ra Jamaj­ki Archi­bal­da Hamil­to­na. A w skład jego zało­gi wcho­dził mie­dzy inny­mi nie kto inny jak sam Char­les Vane. Jen­nings teo­re­tycz­nie dzia­łał zatem w ramach pra­wa, ale jako, że Hamil­ton spi­sko­wał w tam­tym okre­sie prze­ciw ówcze­snej Wła­dzy w Wiel­kiej Bry­ta­nii, sytu­acja ta była zatem dość moc­no nie­jed­no­znacz­na. For­mal­nie jed­nak flo­ta mia­ła bro­nić bry­tyj­ską kolo­nię przed sze­rzą­cym się pirac­twem oraz hisz­pań­ski­mi okrę­ta­mi. Kie­dy pla­no­wa­no ruszyć na oce­an, doszło do dru­gie­go wyda­rze­nia, któ­re dra­ma­tycz­nie zmie­ni­ło sytu­ację w regio­nie – tro­pi­kal­ny hura­gan spu­sto­szył Bahamy.

Potęż­ny sztorm spo­wo­do­wał znacz­ne znisz­cze­nia, a tak­że zmiótł Hisz­pań­ską Flo­tę Skar­bów. Po dziś dzień, zda­rze­nie to ucho­dzi za jed­ną z naj­więk­szych kata­strof mor­skich w dzie­jach. 13 lip­ca 1715 roku, arma­da zło­żo­na z 11 okrę­tów, w tym gale­onu Urca de Lima (na któ­ry polu­ją Flint i spół­ka w pierw­szym sezo­nie „Black Sails”) wio­zła z Hawa­ny do Hisz­pa­nii skar­by o łącz­nej war­to­ści ponad milio­na sied­miu­set pięć­dzie­się­ciu tysię­cy fun­tów (dla uświa­do­mie­nia ska­li, ksią­żę New­ca­stle pobie­rał pen­sję w wyso­ko­ści 25.000 fun­tów rocz­nie). Po kata­stro­fie, na wybrze­żu Flo­ry­dy zale­gły skar­by o war­to­ści tysię­cy fun­tów. Wieść o tym nie dość, że obie­gła Świat lotem bły­ska­wi­cy to spo­wo­do­wa­ła, że w regio­nie zaro­iło się od rząd­nych przy­gód i goto­wych na wszyst­ko poszu­ki­wa­czy skar­bów. Jen­nings, wyko­rzy­stu­jąc listy kaper­skie upraw­nia­ją­ce go do kor­sar­stwa, zaata­ko­wał obo­zo­wi­sko hisz­pań­skich roz­bit­ków z flo­ty skar­bów i prze­jął łup znacz­nej war­to­ści. Jeże­li oglą­da­li­ście pierw­szy sezon seria­lu, widzi­cie zapew­ne podo­bień­stwo polo­wa­nia na Urcę de Lima, jej kata­stro­fy i póź­niej­sze­go prze­ję­cia skar­bów przez Rackhama.

Tak prze­ci­na­ją się losy Hor­ni­gol­da i jego gan­gu (zwa­ne­go „Lata­ją­cą Ban­dą”), któ­ry w tam­tym okre­sie obrał sobie za lokum znisz­czo­ne przez dzia­ła­nia wojen­ne Nassau oraz Jen­ning­sa, któ­ry uznał, że wła­śnie na New Pro­vi­den­ce będzie mógł spo­koj­nie podzie­lić łupy. I w tym miej­scu chciał­bym się zatrzy­mać nie­co przy samym Nassau. Twór­cy „Black Sails” wier­nie sta­ra­li się oddać realia tam panu­ją­ce i to w róż­nych aspektach.

Poczy­na­jąc od tak istot­ne­go dla pira­tów han­dlu. W dwóch pierw­szych sezo­nach istot­ną rolę odgry­wa klan Guth­rie, któ­ry zaj­mu­je się paser­stwem złu­pio­nych dóbr. I choć raczej nie jest to rodzi­na auten­tycz­na, to mecha­nizm został spor­tre­to­wa­ny dość wier­nie. Pira­ci sami nie zaj­mo­wa­li się wpro­wa­dze­niem na rynek zagra­bio­nych dóbr, tym zaj­mo­wa­li się wła­śnie han­dla­rze, któ­rzy kupo­wa­li od nich łupy, a tak­że co oczy­wi­ste dostar­cza­li potrzeb­ne zaopa­trze­nie. Wier­nie przed­sta­wio­no tak­że kli­mat i spe­cy­ficz­ną, panu­ją­cą w mie­ście atmos­fe­rę. W Nassau w tam­tym okre­sie, więk­szość miesz­kań­ców sta­no­wi­li pira­ci, mary­na­rze i oczy­wi­ście dziw­ki. Zało­gi czę­sto wypły­wa­ły na polo­wa­nia na kupiec­kie stat­ki, ale rów­nie wie­lu mary­na­rzy (mię­dzy inny­mi Char­les Vane) cie­szy­ło się po pro­stu bło­gim leni­stwem i funk­cjo­no­wa­niem w „wol­nej” stre­fie, gdzie żad­ne wła­dze do nicze­go ich nie pró­bo­wa­ły zmuszać.

Zapy­ta­cie się jak to moż­li­we, że żyli z łupów, bez koniecz­no­ści powro­tu na morze? W tym miej­scu zatrzy­maj­my się na chwi­lę na funk­cjo­no­wa­niu pirac­kich stat­ków i mary­nar­ki w ogó­le. A trze­ba zacząć od tego, że pra­ca na stat­kach to był bar­dzo cięż­ki kawa­łek chle­ba. Gło­do­we staw­ki (w Mary­nar­ce Wojen­nej żołd czę­sto nie był wypła­ca­ny w ogó­le albo moc­no ogra­ni­cza­ny), rej­sy trwa­ły mie­sią­ca­mi, pano­szy­ły się cho­ro­by (euro­pej­czy­cy nie byli przy­sto­so­wa­ni do kara­ib­skich kli­ma­tów, a brak świe­że­go poży­wie­nia wywo­ły­wał osła­bie­nie, czy choć­by postrach mary­na­rzy – szkor­but), a kapi­ta­no­wie (znów, szcze­gól­nie w Mary­nar­ce) byli dla swych pod­wład­nych bez­względ­ni, cza­sem trak­tu­jąc ich po pro­stu jak bydło. Nie ma się zatem co dzi­wić, że życie kor­sa­rzy i pira­tów wyda­wa­ło się wie­li mary­na­rzom tak pocią­ga­ją­ce. Na stat­kach pano­wa­ła bowiem rów­ność, kapi­tan był wybie­ra­ny w gło­so­wa­niu i w gło­so­wa­niu mógł swą pozy­cję stra­cić (poza wyjąt­kiem w cza­sie wal­ki, kie­dy to jego wła­dza była abso­lut­na). Łupa­mi dzie­lo­no się po rów­no (z odpo­wied­nio wyż­szą czę­ścią łupu dla kapi­ta­na, ale i tak czę­sto łup z jed­ne­go napa­du umoż­li­wiał mary­na­rzo­wi, jeże­li taka była jego wol­na, bez­stre­so­we życie w Nassau przez kil­ka tygo­dni), pra­ce wyko­ny­wa­no wspól­nie, posił­ki wyglą­da­ły tak samo dla wszyst­kich człon­ków zało­gi, a kwa­ter­mistrz zapew­niał sta­ły dostęp do gotów­ki na życze­nia mary­na­rzy. Co wię­cej, na stat­kach pirac­kich zało­gi były bar­dzo czę­sto mie­sza­ne, a w ich skład wcho­dzi­li Bry­tyj­czy­cy i Irland­czy­cy, któ­ry zde­zer­te­ro­wa­li z armii, Fran­cu­zi, Holen­drzy, lokal­ni miesz­kań­cy Baha­mów, a tak­że zbie­gli nie­wol­ni­cy (choć trze­ba też zazna­czyć, że cza­sem nie­wol­ni­ków, któ­rzy byli przej­mo­wa­ni w ramach napa­dów, trak­to­wa­no jako „zwy­kły” towar). Zobacz­cie teraz jak poszcze­gól­ne ele­men­ty tego „sys­te­mu” były zmyśl­nie wyko­rzy­sty­wa­ne w seria­lu. Coś, co wie­lu kry­ty­ko­wa­ło, czy­li te licz­ne pod­cho­dy pomię­dzy Flin­tem i pró­bu­ją­cy­mi pozba­wić go funk­cji kapi­ta­na ludź­mi, roz­gryw­ki wokół wybo­ru kwa­ter­mi­strza, dys­ku­sje nad podzia­łem łupów. To wszyst­ko był chleb powsze­dni pirac­kiej braci.

Tak jak inny ele­ment wyko­rzy­sta­ny w seria­lu, czy­li sys­te­ma­tycz­ny kare­naż okrę­tów. Budo­wa­ne z drew­na stat­ki wyma­ga­ły bowiem sys­te­ma­tycz­ne­go oczysz­cza­nia kadłu­ba z paso­ży­tów i roślin­no­ści, któ­re mogły nad­wy­rę­żyć poszy­cie stat­ku, a wręcz dopro­wa­dzić do jego zato­nię­cia. Ten pro­ces odby­wał się na wybrze­żu lub w płyt­kiej wodzie i czę­sto wspo­ma­ga­no się w jego trak­cie (wcią­gnię­cie okrę­tu na brzeg – zwo­do­wa­nie) jed­nost­ka­mi, któ­re wcze­śniej zosta­ły złu­pio­ne. Fascy­nu­ją­ce dla mnie jest, że nawet tak pozor­nie bła­hy i pro­za­icz­ny ele­ment został przez sce­na­rzy­stów wyko­rzy­sta­ny. I na koniec przed­sta­wie­nia realiów, chciał­bym wspo­mnieć o jed­nej rze­czy, któ­ra zapew­ne inte­re­su­je Was wszyst­kich. Jak to było z tym rumem? Otóż fak­tycz­nie alko­hol (rum, piwo, wino) sta­no­wił pod­sta­wo­wy tru­nek na okrę­tach. Słod­ka woda była towa­rem defi­cy­to­wym, szyb­ko się koń­czy­ła lub psu­ła w trak­cie rej­sów, a to powo­do­wa­ło, że nie­ja­ko z koniecz­no­ści pito wła­śnie „wodę prze­two­rzo­ną” czy­li alkohol.

Przejdź­my jed­nak do boha­te­rów seria­lu oraz ich losów. Posta­ci może­my podzie­lić na trzy gru­py. Histo­rycz­ne (Ben­ja­min Hor­ni­gold, Char­les Vane, Jack Rac­kham, Anne Bon­ny, Edward Thach, Woodes Rogers), stwo­rzo­ne przez sce­na­rzy­stów seria­lu (Ele­anor Guth­rie, Max, Pan Scott, Gates, Miran­da i Tho­mas Hamil­ton) oraz posta­cie stwo­rzo­ne przez Ste­ven­so­na w „Wyspie Skar­bów” (Dłu­gi John Silver, Bil­ly Bones, James Flint). I od tej ostat­niej gru­py, oraz odnie­sień do książ­ki chciał­bym zacząć. Z pro­ste­go powo­du, choć nie­któ­rzy mówią, że „Black Sails” jest swo­istym pre­qu­elem powie­ści Ste­ven­so­na, to samych nawią­zań do niej jest mało.

Choć to może jest złe okre­śle­nie. Jest prak­tycz­nie tyle ile tyl­ko moż­na było z książ­ki wycią­gnąć. Po pro­stu Ste­ven­son o pira­tach wspo­mniał nie­wie­le. To co wyko­rzy­sta­no z książ­ki to przede wszyst­kim pięć pod­sta­wo­wych kwe­stii zwią­za­nych z Silve­rem. Dowia­du­je­my się jak stra­cił nogę, widzi­my w jakich oko­licz­no­ściach stał się „jedy­nym, któ­re­go bał się sam Kapi­tan Flint”, mamy zasy­gna­li­zo­wa­ne – co na razie jest małym fore­sha­do­win­giem – że Silver miał czar­no­skó­rą żonę, widzi­my, że zaczy­nał jako kucharz okrę­to­wy, któ­rą to rolę odgry­wa tak­że w „Wyspie skar­bów” oraz w koń­cu dowia­du­je­my się kto i w jakich oko­licz­no­ściach nadał mu przy­do­mek „Dłu­gi John”. Oprócz tego poja­wia­ją się dwie posta­ci stwo­rzo­ne przez Ste­ven­so­na, czy­li Bil­ly Bones oraz Flint, ale w powie­ści ten pierw­szy ma rela­tyw­nie małą rolę (poza tym, że naj­praw­do­po­dob­niej ukradł swym daw­nym kom­pa­nom mapę skar­bu), a Flint jest tyl­ko wzmian­ko­wa­ny jako naj­więk­szy postrach mórz.

I na przy­kła­dzie tego jak z paru drob­nych ele­men­tów sce­na­rzy­ści stwo­rzy­li peł­no­krwi­stych boha­te­rów, naj­le­piej widać jak wyśmie­ni­tą pro­duk­cją jest „Black Sails”. John Silver to jed­na z naj­cie­ka­wiej napi­sa­nych posta­ci w tym seria­lu, któ­ra co waż­ne ewo­lu­uje nie tra­cąc przy tym ani przez moment na wia­ry­god­no­ści. Fascy­nu­ją­ca jest dro­ga, któ­rą prze­cho­dzi. Od drob­ne­go cwa­niacz­ka, któ­ry po pro­stu pró­bu­je wyko­rzy­sty­wać oka­zje jakie przy­no­si mu los, przez postać zysku­ją­cą stop­nio­wy sza­cu­nek zało­gi, do czło­wie­ka, któ­ry potra­fi udźwi­gnąć odpo­wie­dzial­ność za losy całej pirac­kiej eki­py i zyskać sza­cu­nek nawet same­go Flinta.

Flin­ta, któ­ry jest rów­nie cie­ka­wie napi­sa­ną posta­cią. Legen­dar­ny kapi­tan, postach mórz, budzą­cy gro­zę i sza­cu­nek tak­że pośród człon­ków zało­gi. A do tego czło­wiek z mrocz­ną tajem­ni­cą, napę­dza­ny chę­cią zemsty nad Koro­ną i misją zbu­do­wa­nia sil­nej Pirac­kiej Repu­bli­ki ze sto­li­cą w Nassau. W kre­acji tej posta­ci widać, że sce­na­rzy­ści inspi­ro­wa­li się losa­mi i dzia­ła­nia­mi auten­tycz­nych kapi­ta­nów, ale co cie­ka­we, bodaj naj­waż­niej­szym z nich był wspo­mi­na­ny wcze­śniej Woodes Rogers. Czło­wiek, któ­ry zakoń­czył pirac­kie rzą­dy na Kara­ibach. Zapy­ta­cie, ale jak to?! I tu docho­dzi­my do kon­tro­wer­sji zwią­za­nych z tajem­ni­cą Flinta.

Otóż Flint, a raczej James McGraw, był w prze­szło­ści ofi­ce­rem Kró­lew­skiej Mary­nar­ki wojen­nej, któ­ry wdał się w miło­sny trój­kąt z ary­sto­kra­tą Tho­ma­sem Hamil­to­nem i jego żoną. Hamil­ton był pro­mo­to­rem śmia­łej wizji na to, jak pozbyć się pro­ble­mu pirac­twa i przy­wró­cić New Pro­vi­den­ce Koro­nie. Plan budził kon­tro­wer­sje, bo jego pod­sta­wo­wym ele­men­tem było powszech­ne uła­ska­wie­nie pira­tów, pod warun­kiem defi­ni­tyw­ne­go zakoń­cze­nia nie­le­gal­nych dzia­łań. James i Miran­da wspie­ra­li dzia­ła­nia Tho­ma­sa w tym kie­run­ku, podzie­la­jąc opi­nię, że to jest naj­lep­szy spo­sób na roz­wią­za­nie nara­sta­ją­ce­go na Kara­ibach pro­ble­mu. Jed­nak poli­tycz­ni prze­ciw­ni­cy Hamil­to­na, wyko­rzy­stu­jąc romans z Filn­tem (dla przej­rzy­sto­ści, będę ope­ro­wał jego pirac­kim imie­niem), dopro­wa­dzi­li do jego znik­nię­cia i zmu­si­li Miran­dę i Jame­sa do uciecz­ki z Anglii. Pała­jąc rzą­dzą zemsty Flint roz­po­czął wte­dy swą pry­wat­ną woj­nę z Koroną…

I gdzie tu inspi­ra­cje Roger­sem? Otóż plan Hamil­to­na i Flin­ta to w zasa­dzie plan Woode­sa Roger­sa. Tyl­ko on, co widzi­my na począt­ku trze­cie­go sezo­nu, swój plan zaczął sku­tecz­nie reali­zo­wać. Z tego też wzglę­du jed­ną z naj­lep­szych, naj­bar­dziej dra­ma­tycz­nych oraz nasy­co­nych pod­tek­sta­mi scen w całym seria­lu jest roz­mo­wa Flin­ta i Roger­sa na pla­ży. Flin­ta, któ­ry (w świe­cie przed­sta­wio­nym) współ­two­rzył plan reali­zo­wa­ny teraz przez Roger­sa. Flin­ta, któ­ry gdy­by nie zdra­da, mógł­by być na miej­scu Roger­sa, a któ­ry obec­nie stał się naj­więk­szą prze­szko­dą na dro­dze do odzy­ska­nia Nassau dla Koro­ny. Fan­ta­stycz­nie zbu­do­wa­ny i popro­wa­dzo­ny wątek.

I jeże­li jeste­śmy przy Roger­sie, to pro­po­nu­ję zatrzy­mać się na chwi­lę, bo to kolej­na rewe­la­cyj­nie spor­tre­to­wa­na w seria­lu postać. Do tego sza­le­nie auten­tycz­na, któ­rej wątek jest popro­wa­dzo­ny nie­mal­że w 100% w zgo­dzie z fak­ta­mi. Sam Rogers to czło­wiek, któ­re­go życio­rys sam w sobie mógł­by posłu­żyć za kan­wę dla seria­lu. Tak jak wspo­mnia­łem wcze­śniej, roz­po­czął swą karie­rę na morzu jako słyn­ny kor­sarz (to w trak­cie jed­nej z poty­czek doznał obra­żeń twa­rzy, o któ­rych opo­wia­da Ele­anor) i jeden z człon­ków eks­klu­zyw­ne­go klu­bu tych, któ­rzy opły­nę­li kulę ziem­ską dooko­ła. To odna­le­zio­ny przez nie­go w trak­cie tego rej­su Ale­xan­der Sel­kirk zain­spi­ro­wał Danie­la Defoe do stwo­rze­nia posta­ci Robin­so­na Cru­soe. Sam Woodes, po powro­cie z wypra­wy, napi­sał zresz­tą książ­kę o podró­ży dooko­ła świa­ta, któ­ra sta­ła się best­sel­le­rem (i jest wzmian­ko­wa­na w seria­lu choć­by w roz­mo­wie Roger­sa z Rac­kha­mem – kolej­na wyśmie­ni­ta sce­na). W koń­cu, po burz­li­wym okre­sie zwią­za­nym z pro­ble­ma­mi finan­so­wy­mi, namó­wił Wła­dze aby wyda­ły Akt Łaski dla pira­tów, wspar­li (tak­że zbroj­nie) jego wypra­wę na Kara­iby i ruszył do Nassau aby objąć funk­cję Gubernatora.

Serial świet­nie przed­sta­wia wie­le wyda­rzeń i pro­ble­mów z jaki­mi zmie­rzył się na miej­scu. Z jed­nej stro­ny wie­le załóg i kapi­ta­nów, z Ben­ja­mi­nem Hor­ni­gol­dem i Jen­ning­sem na cze­le, przy­ję­ło Akt Łaski (sam Hor­ni­gold fak­tycz­nie został zresz­tą łow­cą pira­tów), z dru­giej stro­ny zastał na miej­scu zruj­no­wa­ny fort, groź­bę inwa­zji Hisz­pa­nii (choć nie zwią­za­nej z zagra­bio­nym z gale­onu Urca de Lima zło­tem), tro­pi­kal­ne cho­ro­by i nie­chęć lokal­nych miesz­kań­ców. Ale sce­na­rzy­ści nie ogra­ni­czy­li się do tak wia­ry­god­ne­go przed­sta­wie­nia realiów. Sekwen­cja uciecz­ki Char­le­sa Vane’a z Nassau (co praw­da nie przy współ­pra­cy z Czar­no­bro­dym, któ­ry wte­dy pły­wał w innym rejo­nie) z pomo­cą pod­pa­lo­ne­go okrę­tu jest auten­tycz­na. Pro­ble­my zdro­wot­ne Roger­sa to też fakt. I co naj­cie­kaw­sze, umoc­nie­nie wła­dzy nowe­go Guber­na­to­ra na wyspie, fak­tycz­nie nastą­pi­ło po tym jak doko­nał egze­ku­cji. W rze­czy­wi­sto­ści nie powie­szo­no wte­dy jed­nak Vane’a, ale ośmiu innych pira­tów. I eks­tra­po­lu­jąc nie­co to co może się wyda­rzyć w kolej­nym sezo­nie, zde­cy­do­wa­nie i zaan­ga­żo­wa­nie Woode­sa Roger­sa, zaowo­co­wa­ło stop­nio­wym wyple­nie­niem pirac­twa i zapro­wa­dze­niem porząd­ku na Kara­ibach. I to pomi­mo kolej­nych pro­ble­mów finan­so­wych i uwię­zie­nia go w mie­dzy cza­sie za dłu­gi. Ale to już inna histo­ria, do któ­rej pozna­nia bar­dzo Was zachęcam.

Jeże­li jeste­śmy jed­nak przy posta­ciach auten­tycz­nych, to przejdź­my może do Char­le­sa Vane’a. Ten nie­sław­ny pirat, choć przez znacz­ną część Zło­tej Ery Pirac­twa cie­szył się wygod­nym życiem w Nassau, kie­dy w koń­cu zebrał swo­ją zało­gę wsła­wił się wyjąt­ko­wą bru­tal­no­ścią i nie­chę­cią do Koro­ny. To on był jed­nym z waż­niej­szych kapi­ta­nów, któ­ry nie przy­jął Aktu Łaski (czy raczej przy­jął, ale tyl­ko po to aby nadal upra­wiać swą pro­fe­sję). Fak­tycz­nie Vane znał się z Jac­kiem Rac­kha­mem, lecz ich rela­cja była nie­co inna. To bowiem Rac­kham, w któ­rymś momen­cie otwar­cie się sprze­ci­wił swo­je­mu kapi­ta­no­wi, porzu­cił go wraz z paro­ma ludź­mi na wybrze­żu i roz­po­czął dzia­łal­ność na wła­sną rękę. To zda­rze­nie było o tyle brze­mien­ne w skut­kach, że Vane wkrót­ce został poj­ma­ny, uwię­zio­ny i w jakiś czas póź­niej stra­co­ny na Jamajce.

Twór­cy wyko­rzy­sta­li tak­że ele­men­ty praw­dzi­wej histo­rii w przy­pad­ku wąt­ku Jac­ka Rac­kha­ma i Anne Bon­ny. Rac­kham, po porzu­ce­niu Vane’a, powró­cił do Nassau, przy­jął uła­ska­wie­nie i pro­wa­dził wygod­ne życie. Dopó­ki nie zako­chał się w cie­szą­cej się nie­zbyt dobrą sła­wą mężat­ce Anne Bon­ny. Kie­dy nie uda­ło się im legal­nie unie­waż­nić mał­żeń­stwa Bon­ny, zde­cy­do­wa­li się porzu­cić wygod­ne życie i powró­cić na morze jako pirac­ka para. Wspie­ra­ni zresz­tą przez przy­ja­ciół­kę Anne, Mary Reed (któ­ra mogła sta­no­wić inspi­ra­cję dla trój­ką­ta miło­sne­go Anne, Max, Jack). Czy żyli „dłu­go i szczęśliwie”?

Zostaw­my jed­nak barw­ną mena­że­rię z Nassau. Jed­nym z czę­sto kry­ty­ko­wa­nych w seria­lu ele­men­tów jest jego „prze­ga­da­nie”, sku­pie­nie się na poli­tycz­nych roz­gryw­kach wokół Nassau, nie­sna­skach kapi­ta­nów i bra­ku epic­kich bitew mor­skich. Czy po tym wszyst­kim co napi­sa­łem wcze­śniej, zdzi­wi Was moi dro­dzy, że wszyst­kie te wąt­ki i ele­men­ty czer­pią peł­ny­mi gar­ścia­mi z histo­rii? Zacznij­my może od tych epic­kich bitew mor­skich, któ­re są nie­od­łącz­nym ele­men­tem kina pirac­kie­go. Rze­czy­wi­stość wyglą­da­ła jed­nak nie­co ina­czej np. tak:

„Bel­la­my szyb­ko oce­nił sytu­ację. Miał pew­ność, że dadzą radę poko­nać spo­rych roz­mia­rów okręt, ale oba­wiał się, iż dłu­ga bitwa mor­ska może zakoń­czyć się poważ­ny­mi znisz­cze­nia­mi wszyst­kich trzech jed­no­stek. Spró­bo­wał wobec tego woj­ny psy­cho­lo­gicz­nej. Posta­wi­li swo­ich ludzi przy bur­tach i kaza­li im stro­ić groź­ne miny i wyma­chi­wać przy tym musz­kie­ta­mi, sza­bla­mi i dzi­da­mi. (…) Pri­ce, po odda­niu zale­d­wie dwóch strza­łów pod­dał sta­tek. „Czar­ny Sam” Bel­la­my upro­wa­dził okręt god­ny Hen­ry­’e­go Ave­ry­’e­go. Ubo­gi chło­pak z zachod­niej Anglii sam był teraz pirac­kim królem.” 

Colin Woodard „Repu­bli­ka Pira­tów”, Wydaw­nic­two SQN, s. 179–180

Więk­szość pira­tów, na cze­le z Czar­no­bro­dym, upra­wia­ła swój fach bazu­jąc na stra­chu. Roz­po­czę­cie wal­ki było w niczy­im inte­re­sie. W szczy­to­wym okre­sie pirac­ka flo­ta była w sta­nie sku­tecz­nie rywa­li­zo­wać z okrę­ta­mi wojen­ny­mi Anglii czy Hisz­pa­nii, co powo­do­wa­ło, że zwy­kły sta­tek han­dlo­wy nie miał z nią naj­mniej­szych szans. A nawet jeśli pod­ję­to by wal­kę, to była ona raczej ska­za­na na poraż­kę. Z kolei pira­tom zale­ża­ło na prze­ję­ciu towa­ru w nie­usz­ko­dzo­nym sta­nie, a zało­ga wraz ze splą­dro­wa­nym stat­kiem bar­dzo czę­sto była po pro­stu pusz­czo­na wol­no (stąd zresz­tą tak dużo wie­my o napa­dach naj­słyn­niej­szych kapi­ta­nów). A jeże­li mówi­my o tak­ty­ce opar­tej na stra­chu, to fak­tycz­nie jeden okręt wojen­ny lub dobrze uzbro­jo­ny sta­tek wzbu­dzał samą moż­li­wo­ścią ata­ku na mia­sto para­li­żu­ją­cy lęk. W seria­lu wyko­rzy­sta­no ten motyw choć­by w przy­pad­ku wąt­ku Flin­ta gro­żą­ce­go ata­kiem na Nassau, a taki pro­ce­der upra­wiał choć­by Czar­no­bro­dy, któ­ry splą­dro­wał w ten spo­sób (bez prak­tycz­nie jed­ne­go wystrza­łu) Char­le­ston i okolice.

Co do kon­flik­tów wokół Nassau oraz roz­gry­wek pomię­dzy pira­ta­mi, to tak­że są rze­czy bar­dzo moc­no zako­rze­nio­ne w rze­czy­wi­sto­ści. Ojco­wie zało­ży­cie­le Pirac­kiej Repu­bli­ki czy­li Hor­ni­gold i Jen­nings, nie pała­li (deli­kat­nie rzecz ujmu­jąc) do sie­bie sym­pa­tią. Na porząd­ku dzien­nym było pod­kra­da­nie łupów, czy war­to­ścio­wych (leka­rze) zało­gan­tów. Tak­że sam inte­res Nassau był róż­nie postrze­ga­ny. Spójrz­my choć­by na kwe­stię for­tu. W seria­lu fort sta­no­wi nie tyl­ko jed­ną z waż­niej­szych loka­li­za­cji, ale tak­że jest przed­mio­tem roz­gry­wek i kon­flik­tów. Został moc­no nad­wy­rę­żo­ny w cza­sie hisz­pań­skich ata­ków z okre­su Woj­ny Suk­ce­syj­nej i to czy go odbu­do­wać, jak uzbro­ić i kto ma nim zarzą­dzać było przed­mio­tem real­nych spo­rów. Część pirac­kiej bra­ci uwa­ża­ła odbu­do­wę for­tu za prio­ry­tet na wypa­dek ata­ku na wyspę, czę­ści zaś w ogó­le takie stra­te­gicz­ne decy­zje nie obcho­dzi­ły. Śmia­ło moż­na powie­dzieć, że ten brak jed­no­li­to­ści i odgór­nych struk­tur zarzą­dza­nia, stał się w koń­cu jed­ną z waż­nych przy­czyn kre­su piractwa.

Jak widzi­cie, sce­na­rzy­ści napraw­dę napra­co­wa­li się przy źró­dłach. Z jed­nej stro­ny wie­le wąt­ków i moty­wów zosta­ło wprost prze­nie­sio­nych z kart histo­rii. Inne wyda­rze­nia zosta­ły przed­sta­wio­ne zgod­nie z realia­mi, ale fak­tycz­nie były udzia­łem innych posta­ci (plan Hami­li­to­na i Flin­ta), nie pokry­wa­ją się cza­so­wo (trio Vane/Rackham/Bonny) lub mia­ły inny prze­bieg (Hor­ni­gold fak­tycz­nie zgi­nął, lecz nie z ręki Flin­ta, a na hisz­pań­skim strycz­ku). A ja tak napraw­dę nie zapre­zen­to­wa­łem Wam wie­lu, wie­lu innych cie­ka­wo­stek. Tro­chę jed­nak celo­wo. Przed nami czwar­ty, fina­ły sezon „Black Sails”. Wyczu­wa­ny kres Nassau jako Pirac­kiej Repu­bli­ki sta­je się poma­łu fak­tem. Ale fascy­nu­je mnie jak twór­cy seria­lu zakoń­czą poszcze­gól­ne wąt­ki. Jak wyko­rzy­sta­ją Czar­no­bro­de­go (sta­no­wią­cy jed­no z naj­więk­szych odstępstw od fak­tów w całym seria­lu)? Czy Rac­kham i Bon­ny skoń­czą na strycz­ku? Co sta­nie się Flin­tem i jego zało­gą? Co sta­nie się z kolo­nią byłych nie­wol­ni­ków (któ­re w rze­czy­wi­sto­ści tak­że ist­nia­ły)? I w koń­cu, czy zoba­czy­my osta­tecz­ny triumf Roger­sa? Prze­ko­na­my się za jakiś czas, ale ja śmia­ło mogę powie­dzieć, że będzie mi bar­dzo bra­ko­wać pira­tów. Sia­da­jąc do „Black Sails” nie sądzi­łem, że dosta­nę serial tak fascy­nu­ją­cy, roz­bu­do­wa­ny i wie­lo­wąt­ko­wy. Serial, któ­ry na nowo obu­dził we mnie zain­te­re­so­wa­nie tam­tym okre­sem histo­rycz­nym, skło­nił do się­gnię­cia po kla­sycz­ne pirac­kie powie­ści i z miej­sca wsko­czył na listę moich ulu­bio­nych pro­duk­cji. Szko­da, że nie­uchron­ny koniec widać już na horyzoncie.

I jako swo­iste post scrip­tum bar­dzo pole­cam Wam dwie pozy­cje, któ­re sta­ły się bazą dla tego tek­stu. „Wyspę skar­bów” Ste­ven­so­na, któ­rą moż­na zna­leźć choć­by na Wol­nych Lek­tu­rach i któ­ra mimo swe­go zacne­go wie­ku nadal potra­fi bawić, o czym wspo­mi­na choć­by Man­do w nie­daw­nym pod­ca­ście. Oraz „Repu­bli­kę Pira­tów” Coli­na Woodar­da, książ­kę popu­lar­no­nau­ko­wą, któ­rą dzię­ki gawę­dziar­skie­mu sty­lo­wi i talen­to­wi auto­ra, czy­ta się jak naj­wspa­nial­szą książ­kę przygodową.

Ps. Man­do zwró­cił mi uwa­gę na jesz­cze jeden ele­ment z „Wyspy Skar­bów”, któ­ry w seria­lu może­my zna­leźć. Otóż w trze­cim sezo­nie pozna­je­my Bena Gun­na. Tego same­go, na któ­re­go Silver, Haw­kins i spół­ka tra­fia­ją w dżun­gli na tytu­ło­wej wyspie. Kolej­ny świet­ny smaczek.

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.