Coś na progu – Wydanie specjalne

Od momen­tu kie­dy poja­wi­ły się pierw­sze infor­ma­cje o pomy­śle na wyda­wa­nie nume­ru spe­cjal­ne­go „Coś na pro­gu” zapeł­nio­ne­go opo­wia­da­nia­mi, ostrzy­łem sobie na to wydaw­nic­two zęby. Kie­dy oka­za­ło się, że w nume­rze poja­wią się opo­wia­da­nia Rober­ta E. Howar­da, Artu­ra Conan Doyle’a czy Bra­ma Sto­ke­ra nie posia­da­łem się wprost z rado­ści, a moje ocze­ki­wa­nia jesz­cze uro­sły. Lista nazwisk na okład­ce to bowiem w dużej mie­rze lista pisa­rzy na jakich się wycho­wa­łem. Z dru­giej jed­nak stro­ny mia­łem lek­kie oba­wy, bo jak wia­do­mo nad­mier­ne ocze­ki­wa­nia mogą zepsuć odbiór final­ny dzieła.

Uspo­ka­jam od razu. Wyda­nie spe­cjal­ne „Coś na pro­gu” bro­ni się napraw­dę dobrze, na prze­bo­ga­tym w ostat­nim cza­sie w Pol­sce ryn­ku anto­lo­gii. Tema­tem prze­wod­nim nume­ru jest Weird Fic­tion i w związ­ku z powyż­szym na otwar­cie otrzy­mu­je­my esej Ann i Jef­fa Van­der­Me­er (redak­to­rów bar­dzo dobrej stro­ny poświę­co­nej tema­to­wi – link poni­żej). Powiem szcze­rze, że ja nadal czu­ję się nie­prze­ko­na­ny czy jest sens w ogó­le wydzie­lać tako­wy gatu­nek lite­rac­ki sko­ro w zasa­dzie każ­de opo­wia­da­nie moż­na skla­sy­fi­ko­wać w ramach „bar­dziej pre­cy­zyj­nych” gatun­ków. Przy­kła­dem jest wspo­mnia­ny w tek­ście genial­ny zbiór Bar­ke­ra „Księ­ga krwi”, któ­ry dla mnie jest kwin­te­sen­cją hor­ro­ru, a auto­rzy trak­tu­ją go jako waż­ny punkt współ­cze­sne­go Weird Fic­tion. Nie­mniej esej spraw­dza się wyśmie­ni­cie jako argu­ment w dys­ku­sji o tym „gatun­ku”.

Po aka­de­mic­kim otwar­ciu przy­szła kolej na dział hor­ror. Mamy tu opo­wia­da­nie Howar­da z cyklu o Salo­mo­nie Kane (cie­ka­we, szcze­gól­nie dla fanów pro­zy twór­cy Cona­na, któ­rzy nie zna­li go z innych doko­nań). Tekst Augu­sta Der­le­tha, któ­ry choć hor­ro­rem raczej nie jest, to jako opo­wieść nie­sa­mo­wi­ta wypa­da bar­dzo dobrze. No i oczy­wi­ście jed­no z opo­wia­dań na któ­re cze­ka­łem naj­bar­dziej „Gościa Dra­cu­li” Bra­ma Sto­ke­ra. Histo­ria bar­dzo spodo­ba­ła mi się ze wzglę­du na kli­mat i atmos­fe­rę, któ­ra koja­rzy­ła mi się moc­no z fil­ma­mi wytwór­ni Ham­mer. Finał jed­nak trosz­kę mnie roz­cza­ro­wał – odnio­słem bowiem wra­że­nie, że powin­na być to cząst­ka więk­szej cało­ści. Ogól­na oce­na czę­ści poświę­co­nej gro­zie i tak wypa­da bar­dzo na plus.

Dru­ga część to opo­wie­ści nie­sa­mo­wi­te. I od razu mamy tu praw­dzi­wą pereł­kę – „Maszy­nę dez­in­te­gru­ją­cą” Artu­ra Conan Doyle’a. Histo­ria opo­wie­dzia­na przez twór­cę Sher­loc­ka Hol­me­sa jest zabaw­na i inte­re­su­ją­ca i sta­no­wi zde­cy­do­wa­nie jeden z naj­ja­śniej­szych punk­tów zbio­ru. Tak­że dru­gi z tek­stów – „Zie­lo­na księ­życ” Frit­za Leibe­ra to napraw­dę wyśmie­ni­te opo­wia­da­nie roz­gry­wa­ją­ce się w posta­po­ka­lip­tycz­nym świe­cie i w tym przy­pad­ku o wyjąt­ko­wo cięż­kim i lek­ko oni­rycz­nym klimacie.

Dział scien­ce fic­tion przy­no­si nam tek­sty dwóch kla­sy­ków i oba nie zawo­dzą. Przy­go­do­we „Bra­ku­ją­ce ogni­wo” twór­cy Diu­ny sta­no­wi przy­jem­ną odskocz­nię przed dość cięż­kim w tema­cie, ale dosko­na­łym opo­wia­da­niem i kolej­ną pereł­ką nume­ru. „Koszt życia” Shec­kleya to według mnie scien­ce fic­tion naj­wyż­szej pró­by. W mojej oce­nie jest to chy­ba naj­lep­szy (chy­ba też przez zasko­cze­nie) tekst w zbio­rze i choć­by tyl­ko dla nie­go war­to się­gnąć po nowe „Coś na progu”.

Na zakoń­cze­nie czę­ści z opo­wia­da­nia­mi mamy kry­mi­nał. „Pod­pa­le­nie oraz…” Dashiel­la Ham­met­ta dobit­nie dowo­dzi, że twór­ca „Soko­ła Mal­tań­skie­go” w peł­ni zasłu­że­nie jest uzna­nym kla­sy­kiem „czar­ne­go kry­mi­na­łu”. A lek­ka i dow­cip­na waria­cja Paw­ła Orłow­ca na temat Sher­loc­ka Hol­me­sa jest god­nym zwień­cze­niem numeru.

Zwień­cze­niem? Tro­chę się pośpie­szy­łem. W nume­rze spe­cjal­nym mamy bowiem jesz­cze trzy ele­men­ty. Inte­re­su­ją­cy wywiad z sir Artu­rem Conan Doy­lem, kolej­ny bar­dzo dobry komiks Krzysz­to­fa Cha­li­ka (według mnie ilu­stra­tor i twór­ca komik­sów w „Cosiu” to jeden z naj­moc­niej­szych punk­tów eki­py Łuka­sza Śmi­gla) i coś za co nale­ży się redak­cji „Coś na pro­gu” sza­cu­nek – wer­sja „Per­fek­cjo­ni­sty”, opo­wia­da­nia Paw­ła Pol­la­ka z poprzed­nie­go nume­ru, bez popra­wek. Nale­ży się sza­cu­nek, bo trze­ba mieć mówiąc kolo­kwial­nie jaja aby przy­znać się do błę­du i w ten spo­sób zadość­uczy­nić proś­bie auto­ra (co cie­ka­we tekst czy­ta­ło mi się lepiej w tej wer­sji, choć może to wra­że­nie, bo ska­li zmian, przy­znam bez bicia, nie sprawdzałem).

Pod­su­mo­wu­jąc cie­szy mnie nie­zmier­nie, że wydaw­nic­two Dobre Histo­rie w krót­kim cza­sie zbu­do­wa­ło napraw­dę dobry maga­zyn dla miło­śni­ków fan­ta­sty­ki i kry­mi­na­łu. Co waż­niej­sze widać, że nie zamie­rza spo­cząć na lau­rach i nadal zamie­rza się roz­wi­jać. Oby tak dalej, ja cze­kam z nie­cier­pli­wo­ścią na kolej­ną odsło­nę „Coś na pro­gu” (i inne pro­jek­ty wydaw­nic­twa), a wszyst­kim pole­cam zarów­no numer spe­cjal­ny, jak i wcze­śniej­sze odsło­ny. Warto.

Doda­tek:

Stro­na Ann i Jef­fa Van­der­Me­er gdzie moż­na zna­leźć mię­dzy inny­mi opo­wia­da­nia takich tuzów jak Alger­non Blac­kwo­od czy Tho­mas Ligot­ti http://weirdfictionreview.com/

Jako, że „Księ­ga krwi” jest obec­nie dość trud­no w Pol­sce dostęp­na pole­cam pod­cast Tchnie­nie Gro­zy, w któ­rym Jacek Brze­zow­ski czy­ta mię­dzy inny­mi wzmian­ko­wa­ne w ese­ju o Weird Fici­ton „W górach i mia­stach”. Moż­na się prze­ko­nać na wła­snej skó­rze o przy­na­leż­no­ści gatun­ko­wej tego wybit­ne­go tek­stu http://www.tchnieniegrozy.pl/

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.