Cienie spoza czasu

Jako fan Love­cra­fta bar­dzo ucie­szy­łem się już na pierw­szą wzmian­kę o pla­no­wa­nej anto­lo­gii opo­wia­dań inspi­ro­wa­nych jego twór­czo­ścią. Śle­dze­nie kolej­nych potwier­dza­nych nazwisk na liście auto­rów sys­te­ma­tycz­nie umac­nia­ło moje zain­te­re­so­wa­nie. Takie tuzy jak Ram­sey Camp­bell, Edward Lee czy Alan Moore nie codzien­nie mają się oka­zję spo­tkać w ramach jed­ne­go lite­rac­kie­go pro­jek­tu. W koń­cu, po dłu­gim ocze­ki­wa­niu, zago­ścił w mych pro­gach jesz­cze cie­pły egzem­plarz książ­ko­we­go debiu­tu Wydaw­nic­twa Dobre Historie.

Pierw­sze na co zwró­ci­łem uwa­gę to bar­dzo sta­ran­na opra­wa edy­tor­ska. Uda­na pul­po­wa okład­ka, dobry papier, sta­ran­ny skład, a do tego (uro­ki przed­sprze­da­ży) paski komik­so­we (któ­re zasłu­gu­ją na osob­ny komen­tarz póź­niej). Anto­lo­gię otwie­ra wstęp autor­stwa S.T. Joshi’ego. Czło­wie­ka zna­ne­go każ­de­mu miło­śni­ko­wi Samot­ni­ka z Pro­vi­den­ce, auto­ra licz­nych publi­ka­cji o Love­craf­cie oraz wiel­kie­go znaw­cy jego lite­ra­tu­ry. Wstęp poświę­co­ny „mito­lo­gii Cthul­hu” oraz naśla­dow­com i kon­ty­nu­ato­rom sty­lu Love­cra­fta sta­no­wi bar­dzo dobre otwar­cie zbio­ru. Jak wypa­da­ją zebra­ne teksty?

Na pierw­szy rzut idzie „Dzie­dzi­niec” autor­stwa Ala­na Moore i jest to otwar­cie napraw­dę moc­ne. Histo­ria agen­ta FBI roz­pra­co­wu­ją­ce­go serię bestial­skich mor­derstw spraw­dza się bar­dzo dobrze zarów­no od stro­ny fabu­lar­nej jak i od stro­ny powią­zań z Love­cra­ftow­skim uni­wer­sum. Moore sły­nie z eru­dy­cji, ale ilość nawią­zań do róż­nych tek­sów „mito­lo­gii Cthul­hu” (i nie tyl­ko) może przy­pra­wić o zawrót gło­wy, a odkry­wa­nie kolej­nych smacz­ków sta­no­wi świet­ną zaba­wę samą w sobie.

Następ­nie mamy opo­wia­da­nie F. Paul Wil­so­na, auto­ra kul­to­wej w Pol­sce „Twier­dzy”. „Pust­ko­wia” to bodaj naj­dłuż­szy tekst w zbio­rze i w tym przy­pad­ku muszę powie­dzieć, że poczu­łem się tro­chę zawie­dzio­ny. Joshi we wstę­pie pisze o tym, że potę­pia pisa­rzy, któ­rzy imi­tu­jąc Love­cra­fta nie wno­szą nic nowe­go i nie­ste­ty w tym przy­pad­ku mam wra­że­nie, że mamy do czy­nie­nia wła­śnie z takim tek­stem. Popraw­nym, nie­źle napi­sa­nym, ale mało zaska­ku­ją­cym i dość wtórnym.

Na szczę­ście szyb­ko moje śred­nie wra­że­nia zosta­ły zatar­te jed­ną ze sta­now­czo naj­lep­szych histo­rii – „Gru­bą rybą” Kima New­ma­na. Nie wszyst­kim przy­pad­nie do gustu kon­wen­cja opo­wia­da­nia, ale dla mnie, jako miło­śni­ka czar­ne­go kry­mi­na­łu, syn­te­za Chan­dle­row­skie­go boha­te­ra i mito­lo­gii Cthul­hu spraw­dzi­ła się wyśmie­ni­cie. Pole­cam gorą­co! Oso­bi­ście nie zna­lem wcze­śniej twór­czo­ści New­ma­na, ale jego tekst zde­cy­do­wa­nie zachę­cił mnie do dal­szej eksploracji.

Kolej­ne dwa tek­sty tak­że trzy­ma­ją wyso­ki poziom. „Will” to Master­to­now­skie opo­wia­da­nie jakie naj­bar­dziej lubię. Krót­kie, pomy­sło­we i inten­syw­ne. Master­ton sta­now­czo w dobrej for­mie. Na „Pier­wia­stek zła” cze­ka­łem wyjąt­ko­wo moc­no. Nie ukry­wam, że wyda­ne w Pol­sce powie­ści Edward Lee wyjąt­ko­wo tra­fi­ły w mój gust, a zna­jąc jego fascy­na­cję Love­cra­ftem byłem bar­dzo cie­ka­wy jak wypadł w star­ciu z ido­lem. Nie zawio­dłem się. Jeże­li czy­ta­li­ście jaki­kol­wiek tekst Lee wie­cie cze­go się spo­dzie­wać. Tyl­ko dodaj­cie do tego mac­ki… Jeże­li nie, „Pier­wia­stek zła” może sta­no­wić dobry roz­bieg w kie­run­ku jego innych dzieł.

„W labi­ryn­cie Cthul­hu” Iana Wat­so­na sta­no­wi intry­gu­ją­cy przy­kład spe­cy­ficz­ne­go survi­val hor­ro­ru. Roz­po­czy­na się według mnie kapi­tal­nie i choć nie do koń­ca prze­ko­nu­je mnie zakoń­cze­nie opo­wia­da­nia to tekst jest na napraw­dę nie­złym pozio­mie. W przy­pad­ku „Sekre­tu noszo­ne­go w ser­cu” Mor­ta Castle mam pro­blem. Lubię poru­sza­ną tema­ty­kę (nie­śmier­tel­ność), ale spo­sób jej uję­cia w ogó­le do mnie nie trafił.

„Wystą­pił błąd kry­tycz­ny pod adre­sem…” Ala­na Deana Foste­ra to chy­ba obok „Gru­bej ryby” naj­więk­sze zasko­cze­nie w Anto­lo­gii. Uwierz­cie, takie­go potrak­to­wa­nia „mitów Cthul­hu” mało kto się chy­ba spo­dzie­wał, a tekst jest świet­ny i bawi­łem się przy nim dosko­na­le. Gorzej było nie­ste­ty w przy­pad­ku kolej­nych dwóch opo­wia­dań. „Przy­cią­ga­nie” Ram­seya Camp­bel­la oraz „Pan tej Zie­mi” Gene Wol­fe – mają nie­zły kli­mat, ale i w jed­nym i w dru­gim coś mi nie zagra­ło. U Camp­bel­la mam wra­że­nie, że histo­ria w koń­co­wym roz­ra­chun­ku jest zbyt odtwór­cza. W przy­pad­ku Wol­fe opo­wieść jest dość cie­ka­wa, nato­miast jest jeden mały minus. To bodaj jedy­ne opo­wia­da­nie, gdzie Love­cra­ftow­skie­go wąt­ku w zasa­dzie nie dostrzegam.

Zbiór koń­czy opo­wia­da­nie Toma­sza Dra­bar­ka, któ­ry został zwy­cięz­cą kon­kur­su na opo­wia­da­nie do anto­lo­gii. Doce­nia­jąc wie­dzę auto­ra, muszę stwier­dzić, że uwa­żam „Iran Poli­ti­cal Fic­tion” za naj­słab­sze ogni­wo. Odnio­słem wra­że­nie, że to tekst zmar­no­wa­ne­go poten­cja­łu. Pomysł bar­dzo mi się podo­ba, ale rwa­na nar­ra­cja i zbyt duże uszcze­gó­ło­wie­nie świa­ta przed­sta­wio­ne­go spo­wo­do­wa­ło, że mia­łem pro­blem z ogar­nię­ciem opo­wie­ści. Dosko­na­ły pomysł, wyko­na­nie tyl­ko momen­ta­mi mu dorównuje.

Anto­lo­gie tema­tycz­ne to w mojej oce­nie trud­ny temat. Jak bowiem zebrać tek­sty, któ­re nie będąc zbyt her­me­tycz­ny­mi zado­wo­lą jed­no­cze­śnie bar­dziej zago­rza­łych fanów? „Cie­nie spo­za cza­su” wypa­da­ją w mojej oce­nie cał­kiem nie­źle. W przy­naj­mniej dwóch przy­pad­kach zosta­łem bar­dzo pozy­tyw­nie zasko­czo­ny (New­man, Dean Foster), wyja­da­cze trzy­ma­ją fason (Maste­ron, Moore, Lee), a nawet te tek­sty któ­re mnie nie porwa­ły (Castle, Wil­son, Dra­ba­rek) są co naj­mniej intry­gu­ją­ce. Wydaw­nic­two Dobre Histo­rie zali­czy­ło uda­ny debiut. Fani Love­cra­fta mogą się­gnąć po „Cie­nie spo­za cza­su” w ciem­no, a miło­śni­cy weird fic­tion też nie powin­ni czuć się zawiedzeni.

Dodat­ko­we sło­wa uzna­nia nale­żą się Panu Krzy­sto­fo­wi Cha­li­ko­wi. Jego paski komik­so­we do trzech opo­wia­dań ze zbio­ru są napraw­dę zna­ko­mi­te! Z nie­cier­pli­wo­ścią będę śle­dził jego kolej­ne pra­ce, a tych któ­rym nie dane było się z nimi zapo­znać zapra­szam na pro­fil wydaw­nic­twa na face­bo­oku gdzie w for­mie ani­mo­wa­nej (mam nadzie­ję, że wszyst­kie) zosta­ną opublikowane.

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.