Bizarro bazar – Antologia opowiadań

W nie­speł­na dwa lata od pre­mie­ry dość cie­pło przy­ję­te­go zbio­ru „Bizar­ro dla począt­ku­ją­cych”, eki­pa auto­rów sku­pio­nych wokół pro­jek­tu Nie­do­bre liter­ki, ura­czy­ła nas jego kon­ty­nu­acją. W przy­pad­ku anto­lo­gii „Bizar­ro bazar” zło­ta zasa­da sequ­eli, któ­rą może­my spro­wa­dzić do stwier­dze­nia „wię­cej, moc­niej, lepiej”, zosta­ła w 100% wcie­lo­na w życie. Na ponad 320 stro­nach otrzy­mu­je­my aż 22 opo­wia­da­nia, a oprócz zna­nych pol­skich auto­rów (na cze­le z Dawi­dem Kainem, Krzysz­to­fem T. Dąbrow­skim, czy Rober­tem Cichow­la­sem), poja­wią się tek­sty pisa­rzy zagra­nicz­nych (w tym tak uzna­nych w gatun­ku jak Carl­ton Mel­lick III, czy Came­ron Pier­ce) oraz histo­rie twór­ców sys­te­ma­tycz­nie zysku­ją­cych roz­głos (jak choć­by Grze­gorz Gajek i przede wszyst­kim Jan Maszczyszyn).

Podob­nie jak w przy­pad­ku pierw­sze­go zbio­ru, mamy tu bar­dzo duży roz­strzał tema­tycz­ny i każ­dy raczej znaj­dzie coś dla sie­bie. Tym bar­dziej, że jak wspo­mnia­łem ilość opo­wia­dań jest spo­ra. Co jed­nak waż­niej­sze, ich jakość jest na napraw­dę dobrym pozio­mie i zale­d­wie kil­ka mnie roz­cza­ro­wa­ło. Nie­ste­ty do tej gru­py znów muszę zali­czyć tekst Kazi­mie­rza Kyr­cza Jr. Opo­wia­da­nie „Ojciec roku”, bo o nim mowa zaczy­na się cał­kiem nie­źle, a pro­sty styl nie­któ­rym przy­pad­nie do gustu. Ja po raz kolej­ny mam z auto­rem nie­ste­ty ten sam pro­blem. Tu nawet chy­ba więk­szy niż z poprzed­ni­mi jego tek­sta­mi. Pro­ble­mem tym jest puen­ta, któ­rej ja po pro­stu nie akcep­tu­ję i któ­ra roz­kła­da mi całą opo­wieść na łopatki.

Dość sła­bo w mojej oce­nie wypa­da tak­że tekst „Czar­ne gale­ry” Krzysz­to­fa Macie­jew­skie­go. Ale w tym przy­pad­ku moje odczu­cia nie są tak jed­no­znacz­nie nega­tyw­ne. Po pro­stu opo­wia­da­nie do mnie nie tra­fi­ło i zupeł­nie nie zro­zu­mia­łem jaka była inten­cja auto­ra. Na zakoń­cze­nie stre­fy roz­cza­ro­wań zosta­wi­łem opo­wia­da­nie auto­ra o któ­rym sły­sza­łem tyle samo dobre­go co bar­dzo złe­go, a sam nigdy wcze­śnie z jego twór­czo­ścią nie mia­łem do czy­nie­nia. Mam wra­że­nie, że „Duck­fuc­ker” Rober­ta Cichow­la­sa może przy­paść wie­lu czy­tel­ni­kom do gustu. Ja jed­nak nie mogłem się oprzeć wra­że­niu, że czy­tam prze­cięt­ny klon Gra­ha­ma Master­to­na (vide choć­by jego opo­wia­da­nie „Obiekt sek­su­al­ny”), a fina­ło­wy twist zamiast zasko­czyć wydał mi się tanią manipulacją.

Dość o roz­cza­ro­wa­niach, bo w zbio­rze mamy napraw­dę spo­ro świet­nych histo­rii. Zacznę od zagra­nicz­nych gości i na wstę­pie chciał­bym pogra­tu­lo­wać twór­com zbio­ru wybo­ru opo­wia­dań. Poza Edwar­dem Lee, któ­ry ura­czył nas hor­ro­rem moc­no w swo­im sty­lu (dobrym, ale myślę, że każ­dy kto zna jego wyda­ne w Pol­sce powie­ści wie dosko­na­le cze­go się spo­dzie­wać) wszy­scy pozo­sta­li zaser­wo­wa­li nam napraw­dę sma­ko­wi­tą por­cję bizar­ro. Szcze­gól­nie chciał­bym wyróż­nić „Por­no w sierp­niu” Carl­to­na Mel­lic­ka III (któ­re z pew­no­ścią może sta­no­wić dobrą wizy­tów­kę, nie tyl­ko anto­lo­gii, ale i bizar­ro jako gatun­ku w ogó­le), sza­lo­ny „Dom (z) kotów” Jef­fa Burk’a oraz przede wszyst­kim „Ponu­re bobry” Came­ro­na Pierce’a. To ostat­nie opo­wia­da­nie sta­no­wi jed­ną z pere­łek w całym zbio­rze. W kró­ciut­kim tek­ście dosta­je­my uni­kal­ny mix humo­ru i maka­bry, od któ­re­go ja nie mogę się od momen­tu lek­tu­ry uwol­nić. Pierce’a wpro­wa­dzi­łem na swo­ją listę auto­rów do dogłęb­niej­sze­go spraw­dze­nia, bo jeże­li jego inne opo­wia­da­nia pre­zen­tu­ją podob­ny poziom to napraw­dę jest to pierw­sza liga gatunku.

Ale Pola­cy nie gęsi i tak­że swych auto­rów bizar­ro mają. I to na tyle dobrych, że bar­dzo trud­no ogra­ni­czyć mi się do paru naj­lep­szych tek­stów. Już pierw­sze dwa (choć nie zna­łem auto­rów wcze­śniej) nasta­wi­ły mnie opty­mi­stycz­nie. Na począ­tek zaser­wo­wa­no nam świet­ną „Skó­rę” Micha­ła Sto­naw­skie­go, czy­li nie­ty­po­wą opo­wieść (post)apokaliptyczną i humo­ry­stycz­ne „144000” Mar­ci­na Roj­ka, któ­re­go to tekst pochy­la się nad kwe­stia­mi tak­że ponie­kąd apo­ka­lip­tycz­ny­mi. Tyl­ko bar­dziej dosłow­nie, bo tymi z Apo­ka­lip­sy Św. Jana. Na uwa­gę (ośmie­lę się zary­zy­ko­wać, że jak wszyst­kie jego opo­wia­da­nia) zasłu­gu­je „Homo pre­gna­tus” Jana Masz­czy­szy­na. Pierw­szy raz tra­fi­łem na jego tekst, kie­dy wygrał jeden z kon­kur­sów na Car­pe Noc­tem. Tam­to opo­wia­da­nie bar­dzo moc­no sko­ja­rzy­ło mi się z bizar­ro (o czym nie omiesz­ka­łem zasy­gna­li­zo­wać eki­pie Nie­do­brych Lite­rek, cie­ka­we czy przy­słu­ży­łem się do szer­szej obec­no­ści auto­ra w pol­skim cen­trum bizar­ro?). Od tam­tej pory zapo­zna­łem się ze spo­rą ilo­ścią opo­wie­ści jego autor­stwa i widać, że pre­zen­tu­je on uni­kal­ny i bar­dzo cie­ka­wy styl, któ­ry przy­padł mi do gustu. „Homo pre­gan­tus” nie jest może naj­wy­bit­niej­szym jego dzie­łem jakie czy­ta­łem (puen­ta zbyt szyb­ko sta­je się oczy­wi­sta), ale moim zda­niem może sta­no­wić nie­złe wpro­wa­dze­nie w świat auto­ra zbio­ru „Testi­mo­nium”.

Uda­ne opo­wie­ści to tak­że „Cipa­ka­bra” Karo­la Mit­ki, któ­ra jest histo­rią jako żywo z wyobra­żeń prze­cięt­ne­go czy­tel­ni­ka o tym gatun­ku (krwa­wa, absur­dal­na, nie­zna­ją­ca świę­to­ści) oraz „Raj­ska kra­ina” Dariu­sza Kuch­nia­ka, któ­ra wyśmie­ni­cie bawi się ocze­ki­wa­nia­mi czy­tel­ni­ka. Ale jak dla mnie to co naj­lep­sze jeże­li cho­dzi o tek­sty pol­skich auto­rów zosta­wio­no na koniec. „Pol­ski gotyk” Mar­ka Grzy­wa­cza to moim zda­niem rewe­la­cyj­ne opo­wia­da­nie, w któ­rym uda­ło się auto­ro­wi nie tyl­ko wykre­ować cie­ka­wą rze­czy­wi­stość i zalud­nić ją inte­re­su­ją­cy­mi posta­cia­mi, ale przede wszyst­kim okra­sić to świet­nym fina­łem. Tekst kom­plet­ny i bar­dzo pozy­tyw­ne zaskoczenie.

Jak widzi­cie uda­nych opo­wie­ści jest tu co nie mia­ra. A ja po lek­tu­rze mam tak­że wra­że­nie, że para­dok­sal­nie ten zbiór sta­no­wi lep­sze wpro­wa­dze­nie do gatun­ku niż „Bizar­ro dla począt­ku­ją­cych”. Z tego co widzę to aktu­al­nie do kupie­nia pozo­sta­ło zale­d­wie parę egzem­pla­rzy, ale mam nadzie­ję, że docze­ka­my się może jakie­goś dru­gie­go wyda­nia (Może z cie­kaw­szą okład­ką? Ta mimo iż zebra­ła spo­ro pozy­tyw­nych opi­nii w ogó­le do mnie nie tra­fia). Wyrów­na­ny, dobry poziom oraz róż­no­rod­ność tema­tycz­na i sty­li­stycz­na gwa­ran­tu­ją, że jeże­li jeste­ście miło­śni­ka­mi opo­wia­dań powin­ni­ście być po lek­tu­rze „Bizar­ro bazar” usa­tys­fak­cjo­no­wa­ni. Bizar­ro roz­wi­ja się w u nas wyjąt­ko­wo prę­że­nie i trzy­mam kciu­ki za kolej­ne uda­ne pro­jek­ty sygno­wa­ne logiem „Nie­do­brych literek”.

Ps. Szczę­śli­wym tra­fem począw­szy od dnia dzi­siej­sze­go moż­na zbiór nabyć w for­mie e‑booka.

Przy­dat­ne linki:

Nie­do­bre liter­ki – pol­skie cen­trum bizarro

Zwy­cię­skie opo­wia­da­nia Jana Masz­czy­szy­na w ramach kon­kur­su Car­pe Noctem

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Jerry’s Tales. Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.