Złota Era Horroru – Szatański pierwiosnek

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Carpenoctem.pl Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Lata 90-te w Pol­sce były okre­sem nie­zwy­kłe­go, patrząc z dzi­siej­sze­go punk­tu widze­nia, roz­kwi­tu lite­rac­kie­go hor­ro­ru. Każ­dy fan książ­ko­wej gro­zy pamię­ta dobrze biblio­tecz­ne pół­ki zasta­wio­ne po brze­gi powie­ścia­mi w cha­rak­te­ry­stycz­nym dla głów­nych serii wydaw­ni­czych for­ma­cie 10 na 15. Prym wio­dły dwa wydaw­nic­twa – Phan­tom Press i Amber, któ­re prze­ści­ga­jąc się w nad­ra­bia­niu zale­gło­ści, wypusz­cza­ły taśmo­wo kil­ka­dzie­siąt ksią­żek rocz­nie. Oczy­wi­ście wysyp ten powo­do­wał, że oprócz tytu­łów dobrych i uzna­nych poja­wia­ło się też bar­dzo dużo hor­ro­ro­wych czy­ta­deł. Pośród nich naj­wię­cej moż­na było spo­tkać ksią­żek zapo­mnia­ne­go już pra­wie zupeł­nie Harry’ego Ada­ma Kni­gh­ta i przez wie­lu uzna­ne­go za naj­gor­sze­go pisa­rza hor­ro­rów na świe­cie – Guya N. Smitha.

Guy N. Smith, choć wydał dzie­siąt­ki powie­ści, koja­rzo­ny jest u nas głów­nie z bar­dzo sła­bo oce­nia­ne­go cyklu „Kra­by”. Dziś zaj­mie­my się jed­nak książ­ką, któ­ra o dzi­wo cał­kiem nie­źle zno­si pró­bę cza­su –  „Sza­tań­skim pier­wiosn­kiem”, któ­ry uka­zał się w Pol­sce w 1991 roku. Powieść wyda­na zosta­ła przez Phan­tom Press w ramach ich serii hor­ror, gdzie każ­da książ­ka mia­ła krzy­kli­wą, pul­po­wą okład­kę, czę­sto ode­rwa­ną od tre­ści książ­ki. W tym przy­pad­ku zaser­wo­wa­no nam jasz­czu­ra w nazi­stow­skim mun­du­rze na tle mrocz­ne­go zam­ku i kwiat­ka, któ­ry chy­ba miał być tytu­ło­wym pier­wiosn­kiem. Zam­ków i jasz­czu­rów nie uświad­czy­łem, ale Nazi­ści i pier­wio­snek są, więc jest nie­źle, bo ilu­stra­cja na okład­ce tyl­ko w 50% sie­je dezinformację.

„Sza­tań­ski pier­wio­snek” opo­wia­da histo­rię poło­żo­ne­go w Szwaj­ca­rii domu „La Maison des Fleurs”, któ­re­go ostat­ni­mi wła­ści­cie­la­mi była rodzi­na Reichen­ba­chów. Opusz­czo­na od lat posia­dłość budzi zain­te­re­so­wa­nie boga­te­go ame­ry­kań­skie­go biz­nes­ma­na Ala Pen­nan­ta, któ­ry decy­du­je się ją kupić celem prze­nie­sie­nia jej do Sta­nów i korzyst­nej sprze­da­ży. Zanim to jed­nak uczy­ni, szwaj­car­skie pra­wo zmu­sza go do zamiesz­ka­nia w wil­li na sześć mie­się­cy. Pro­blem w tym, że ostat­ni z rodu Reichen­ba­chów był nazi­stow­skim opraw­cą, któ­re­go odna­le­zio­no tam po latach i w akcie zemsty zgła­dzo­no. Teraz wil­la jest nawie­dzo­nym miej­scem, w któ­rym co noc giną kolej­ni miesz­kań­cy, a ich dusze tra­fia­ją pro­sto w ręce Reichenbacha.

Powieść czy­ta się nie­zwy­kle szyb­ko, nie tyl­ko ze wzglę­du na jej nie­wiel­ką obję­tość (250 stron), ale przede wszyst­kim na pro­sty i bez­po­śred­ni styl Smi­tha. To nie jest książ­ka nasta­wio­na na sub­tel­ne stra­sze­nie i powol­ne budo­wa­nie napię­cia. Co praw­da otwar­cie powie­ści jest moim zda­niem nie­zwy­kle kli­ma­tycz­ne, ale sta­no­wi jedy­nie przed­smak wyda­rzeń, któ­re zaczy­na­ją się toczyć w zawrot­nym tem­pie. Kie­dyś usły­sza­łem komen­tarz o hor­ro­rach z lat 90-tych, że były faj­ne ze wzglę­du na ich „lek­kość” – dużą ilość krwi z domiesz­ką sek­su. Smith dokład­nie wyko­rzy­stu­je tę pro­stą recep­tę, przy czym w tym przy­pad­ku domi­nu­ją sce­ny natu­ra­li­stycz­nej prze­mo­cy, któ­re nie­jed­no­krot­nie napraw­dę potra­fią zmro­zić krew w żyłach, a przy­naj­mniej wzbu­dzić obrzydzenie.

Oczy­wi­stym jest, że nie jest to żad­na wiel­ka lite­ra­tu­ra, ale napraw­dę nie­zła rze­mieśl­ni­cza robo­ta. Trze­ba przy­znać, że Smith miał cał­kiem nie­zły pomysł na tą opo­wieść i roze­grał go napraw­dę zgrab­nie. Na tyle zgrab­nie, że książ­ka mimo upły­wu lat nadal sta­no­wi dobrą roz­ryw­kę. Motyw Nazi­stów już daw­no zako­rze­nił się w kul­tu­rze popu­lar­nej i był wyko­rzy­sty­wa­ny tak­że wie­lo­krot­nie w hor­ro­rze, ale powiem szcze­rze, że chy­ba pierw­szy raz spo­tka­łem go w połą­cze­niu z moty­wem nawie­dzo­ne­go domu. Do tego, jak się oka­za­ło, cał­kiem udanym.

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.