Grób

Tekst uka­zał się pier­wot­nie na Carpenoctem.pl Sko­men­tuj pod pier­wot­nym postem!

Pierw­sza odsło­na cyklu powie­ści o pry­wat­nej detek­tyw Julii Dobro­wol­skiej, któ­re­go autor­ką jest Gaja Grze­go­rzew­ska, poja­wi­ła się w 2006 roku. Obec­nie seria liczy już pięć tomów, a na ukoń­cze­niu jest swe­go rodza­ju pobocz­na odsło­na cyklu. Do tego w 2011 roku autor­ka zosta­ła uho­no­ro­wa­na Nagro­dą Wiel­kie­go Kali­bru, co zwa­żyw­szy na dotych­cza­so­we gro­no lau­re­atów (Kra­jew­ski, Świe­tlic­ki, Miło­szew­ski, Chmie­larz) jest nie­złym potwier­dze­niem jej talen­tu. Mimo to, dotych­cza­so­wa twór­czość Grze­go­rzew­skiej jakoś mnie omi­ja­ła, lecz kie­dy wresz­cie się z nią zetkną­łem, wywar­ła na mnie pozy­tyw­ne wrażenie.

Fabu­ła powie­ści toczy się dwu­to­ro­wo. Do Julii Dobro­wol­skiej zgła­sza się król prze­stęp­cze­go pod­zie­mia Wal­de­mar Lin­der, pro­sząc o zba­da­nie samo­bój­stwa swo­jej cór­ki. Męż­czy­zna podej­rze­wa, że poli­cja pomy­li­ła się i jed­nak doszło do mor­der­stwa. Jed­no­cze­śnie Dobro­wol­ska zosta­je przy­pad­ko­wo wplą­ta­na w spra­wę pro­wa­dzo­ną przez jej byłe­go kochan­ka, komi­sa­rza Aaro­na Gol­den­tha­la. Ta oka­zu­je się raczej bul­wer­su­ją­ca, bo czy moż­li­we, aby w Kra­ko­wie dzia­łał nekro­fil? I czy obie spra­wy cokol­wiek łączy?

Grze­go­rzew­ska szyb­ko wrzu­ca nas w wir akcji, przy czym dzię­ki zgrab­nie pro­wa­dzo­nej eks­po­zy­cji sta­li czy­tel­ni­cy będą mogli przy­po­mnieć sobie nie­któ­re z wcze­śniej­szych wyda­rzeń, a nowi – jak ja – dosta­ną od razu spo­ro infor­ma­cji na temat posta­ci i ich prze­szło­ści. A boha­te­ro­wie tej powie­ści to zaiste intry­gu­ją­ca eki­pa. Pani detek­tyw to blond pięk­ność z paskud­ną bli­zną na policz­ku, któ­ra ćwi­czy capo­eirę i pro­wa­dzi buj­ne życie ero­tycz­ne. Komi­sarz, przy­stoj­ny bisek­su­ali­sta, nie stro­ni od łama­nia prze­pi­sów, a po mie­ście jeź­dzi Ham­me­rem. Z Dobro­wol­ską współ­pra­cu­je też jej kuzyn – leń z poten­cja­łem, któ­ry bar­dziej jest zain­te­re­so­wa­ny zna­le­zie­niem chło­pa­ka niż ucze­niem się fachu. Z kolei Pro­fe­sor to tajem­ni­czy dre­siarz, tyleż bru­tal­ny, co oczy­ta­ny i inteligentny.

Celo­wo zaczą­łem od posta­ci, bo nawet krót­kie ich przed­sta­wie­nie poka­zu­je garść istot­nych dla odbio­ru cało­ści kwe­stii. Po pierw­sze u Grze­go­rzew­skiej bar­dzo istot­na jest war­stwa oby­cza­jo­wa. Nie jak w skan­dy­naw­skim kry­mi­na­le, gdzie czę­sto zagad­ka kry­mi­nal­na ma słu­żyć głów­nie zapre­zen­to­wa­niu jakie­goś spo­łecz­ne­go pro­ble­mu, lecz poprzez skon­cen­tro­wa­nie się na pry­wat­nym życiu boha­te­rów. I nie bez powo­du przy nie­mal­że każ­dej posta­ci wymie­ni­łem okre­śle­nia zwią­za­ne z ich sek­su­al­no­ścią, bo w tych wąt­kach oby­cza­jo­wych klu­czo­wą rolę odgry­wa­ją wła­śnie rela­cje roman­tycz­no-ero­tycz­ne. I war­to to pod­kre­ślić, bo jeże­li nie lubi­cie roz­bu­do­wa­nych ele­men­tów tego rodza­ju, lek­tu­ra „Gro­bu” może Was nie­co znużyć.

Po dru­gie, już po tej krót­kiej cha­rak­te­ry­sty­ce widać, że poszcze­gól­ni boha­te­ro­wie są pocią­gnię­ci gru­bą kre­ską i cza­sem wyda­ją się być bar­dzo moc­no ode­rwa­ni od rze­czy­wi­sto­ści. Bo jak to moż­li­we, że mło­dziut­ką panią detek­tyw stać na luk­su­so­we ubra­nia i samo­chód, a komi­sarz poli­cji jeź­dzi Ham­me­rem? A to się tyczy nie tyl­ko naszych pro­ta­go­ni­stów, ale tak­że wie­lu posta­ci pobocz­nych, któ­re nie­jed­no­krot­nie pre­zen­tu­ją się bar­dziej jak prze­nie­sio­ne żyw­cem z tanie­go kina gang­ster­skie­go niż boha­te­ro­wie z krwi i kości. Na szczę­ście, choć łatwo moż­na by tu wpaść w prze­sa­dę lub nie­za­mie­rzo­ną śmiesz­ność, Grze­go­rzew­ska na tyle kon­se­kwent­nie je pro­wa­dzi, że w więk­szo­ści przy­pad­ków wycho­dzi z tego obron­ną ręką.

Co cie­ka­we, żad­na z posta­ci mnie do sie­bie nie prze­ko­na­ła i z żad­ną nie byłem w sta­nie w peł­ni sym­pa­ty­zo­wać. Przy czym to znów wyda­je mi się celo­we zagra­nie autor­ki, któ­ra świa­do­mie zde­cy­do­wa­ła się na zde­cy­do­wa­nie nie­jed­no­znacz­nych boha­te­rów. Pan Komi­sarz to nie jest typ przy­stoj­ne­go bru­ta­la, któ­ry mimo wszyst­ko łatwo zjed­nu­je sobie sym­pa­tię. Zbyt wie­lu nie­przy­jem­nych rze­czy się o nim dowia­du­je­my, aby puścić to mimo uszu. Podob­nie z panią detek­tyw – nie­któ­re jej dzia­ła­nia i decy­zje wyda­ją się co naj­mniej dys­ku­syj­ne, a mrocz­na prze­szłość nicze­go nie uła­twia. Trze­ba jed­nak wyraź­nie zazna­czyć, że nawet jeśli nie polu­bi­my detek­ty­wów z „Gro­bu”, będzie­my im kibi­co­wać w trak­cie śledztwa.

Jeże­li zaś cho­dzi o samą zagad­kę kry­mi­nal­ną oraz pró­by jej roz­wi­kła­nia, wypa­da­ją one cie­ka­wie. Grze­go­rzew­ska pre­cy­zyj­nie roz­pi­su­je poszcze­gól­ne ele­men­ty całej intry­gi, sys­te­ma­tycz­nie zwo­dząc czy­tel­ni­ków myl­ny­mi tro­pa­mi aż do wiel­kie­go fina­łu. Oczy­wi­ście takie popro­wa­dze­nie opo­wie­ści powo­du­je, że peł­ne roz­wią­za­nie zagad­ki przez czy­tel­ni­ka jest po pro­stu nie­moż­li­we, ale abso­lut­nie nie odbie­ra nam to fraj­dy z lek­tu­ry. Mam jed­nak uwa­gi co do nie­któ­rych roz­wią­zań fabu­lar­nych, któ­re wyda­ją mi się nazbyt nacią­ga­ne, nazbyt „fil­mo­we” i to w takim B‑klasowym sty­lu, przez co powieść momen­ta­mi zbli­ża się nie­bez­piecz­nie bli­sko gra­ni­cy pastiszu.

Zanim przej­dę do pod­su­mo­wa­nia, chcia­łem pochy­lić się nad jesz­cze jed­nym wąt­kiem, któ­ry łączy dotych­cza­so­wy cykl z będą­cą obec­nie na ukoń­cze­niu try­lo­gią, w któ­rej to Dobro­wol­ska współ­pra­cu­je z tajem­ni­czym Pro­fe­so­rem. Sam pomysł na tego rodza­ju łącz­nik wyda­je mi się cie­ka­wym zabie­giem, Grze­go­rzew­ska zde­cy­do­wa­ła się bowiem na ujaw­nie­nie mrocz­nych sekre­tów z prze­szło­ści pani detek­tyw. Nie­mniej zarów­no for­ma (całość zosta­ła napi­sa­na w posta­ci retro­spek­cji z wyko­rzy­sta­niem nar­ra­cji pierw­szo­oso­bo­wej, czy­li ina­czej niż pozo­sta­ła część książ­ki, co prze­szka­dza­ło mi w lek­tu­rze), jak i treść (bar­dzo kon­tro­wer­syj­na i chy­ba nazbyt zba­cza­ją­ca w stro­nę tele­no­we­li), spo­wo­do­wa­ły, że w mojej oce­nie to się nie­spe­cjal­nie autor­ce udało.

Lubię kry­mi­na­ły, a po kil­ku­let­nim roz­bra­cie z gatun­kiem w ostat­nim cza­sie tro­chę zaczą­łem do nich wra­cać. Się­ga­jąc po „Grób”, kom­plet­nie nie wie­dzia­łem, cze­go się spo­dzie­wać, lecz w ogól­nym roz­ra­chun­ku jestem zado­wo­lo­ny z lek­tu­ry. Może nie było ide­al­nie, może Grze­go­rzew­ska za bar­dzo lubi Taran­ti­no i momen­ta­mi nie trak­tu­je poważ­nie kon­wen­cji, może nie polu­bi­łem posta­ci – ale bawi­łem się cał­kiem nie­źle. Na tyle, aby z przy­jem­no­ścią się­gnąć po wcze­śniej­sze odsło­ny tej serii.

Książkę kupicie w dobrej cenie w księgarni internetowej Czytam.pl pod tym linkiem.

Michał Rakowicz

Redaktor Carpe Noctem i współtwórca Konglomeratu podcastowego. Miłośnik horroru, kryminału i fantastyki w niemal każdej postaci, nieustannie walczący z pokusą dokupienia kolejnej książki i komiksu do systematycznie puchnącej kolekcji.